Niewiele jest miejsc na świecie, które mają tak magiczny klimat. Przylądek Sunion to wyjątkowe miejsce nad Morzem Egejskim. Tak blisko do Aten, a tak inaczej.
Przylądek Sunion
Na stromej skale w 440 roku p.n.e. zbudowano świątynię Posejdona. Strategiczne miejsce pozwalało żegnać żeglarzy i wysyłać sygnały poszukującym lądu. Sunion było również świadkiem samobójczej śmierci Egeusza, który rzucił się do morza na widok czarnych żagli łodzi, obwieszczających śmierć jego syna. Tak przynajmniej uważał Egeusz.
Ze świątyni zachowało się tylko 12 kolumn. Całość otoczona jest grubym sznurem, a na rozrzuconych głazach widnieją graffiti sprzed kilkuset lat. Jak widać ludzie nie zmieniają się tak bardzo i zawsze znajdzie się jakiś amator „ulicznej sztuki”.
Czekając na zachód słońca zeszliśmy stromym zboczem nad samo morze. To był mój szalony pomysł. Pan HAART z wrodzonym rozsądkiem zauważył, że jesteśmy tu zupełnie sami. Sami w obcym kraju, sami w obcym mieście, całkowicie sami na tym zboczu. Super!
Wśród skał, w zupełnej samotności, leżały szczątki świątynnych kolumn, które podziwialiśmy na górze. Tu mogliśmy ich dotknąć.
Na wzgórzu znajduje się urocza restauracja. To jest biznes! Wyjątkowe miejsce, zero konkurencji, a wszyscy zainteresowani czekają na zachód słońca. My również skorzystaliśmy z menu. Nie wiem, czy to kwestia aury tego miejsca, ale zwykła grecka sałatka z serem feta smakowała nam jak najwykwintniejsze danie w drogiej restauracji.
W jednej chwili niebo zrobiło się czarne, rozszalał się wiatr, a nasze swetry przestały być wystarczającym okryciem. Rozpoczął się teatr natury – burzowe chmury chciały wtargnąć znad morza nad ląd ale im się nie udawało. Koniec świata …
Pięknie. A tu do nas zima ma znowu zawitać.
właśnie! przeraża mnie ten powrót zimy 🙁
ciekawe miejsce