Strona główna » Ayutthaya – zabytki, floating market i „Azja Express”

Ayutthaya – zabytki, floating market i „Azja Express”

by Bartek
ayutthaya, tajlandia, bangkok, wat maha that, głowa buddy w korzeniach drzewa bohdi, relacja z wycieczki - haart.pl blog diy zrób to sam

Ayutthaya to miasto-symbol. Dawna stolica Tajlandii licząca sobie w XVI-XVII w. ponad milion mieszkańców (tyle miał wtedy Londyn i Paryż razem) i mistyczne miejsce pielgrzymek backpackersów z całego świata. Podobno fantastyczne, magiczne miasto przyciągające zabytkami klasy zerowej wpisanymi na listę UNESCO. Podjęliśmy wyzwanie i sprawdziliśmy je w jeden dzień. Tak jak uczestnicy programu TVN „Azja Express”. Zacznę może od tego, że…

Zanim Ayutthaya to jeszcze raz Bangkok

wstaliśmy po szóstej, ale mieliśmy cel – pociąg 3 klasy o 9.25, Hua Lompong (dworzec główny). O 7.50 zameldowaliśmy się na naszej stacji BTS (Krung Thon Buri) aby… przepuścić 5 składów jadących do centrum. Nie uwzględniliśmy w planie porannego szczytu komunikacyjnego w Bangkoku i wkradła się nerwowość – czy zdążymy? W końcu wsiedliśmy jak sardynki do konserwy. Jazda „na pająka”, w bezdechu. Obserwując miasto z wysokości naszła mnie błyskotliwa myśl – korki w Warszawie w porównaniu do tych w Bangkoku to chwilowa czkawka. Jechaliśmy kilka przystanków do stacji Si Lom (przy Lumpini Park), gdzie przesiedliśmy się na metro (MRT). Takie prawdziwe, podziemne 🙂 Zaskoczyła nas miła odmiana w postaci pustek na peronach i w wagonach. Zmierzaliśmy w kierunku niebiznesowym, ot cała tajemnica.

Hua Lompong i pociąg do Ayutthaya

Dworzec główny w Bangkoku nie prezentuje się zbyt dumnie, choć z racji na wysokość przykrywającej go kopuły jest przyjemnie chłodno w głównym hallu. Pani w punkcie obsługi obcokrajowców (język angielski) nie była w stanie nam pomóc, ponieważ… system komputerowy się zepsuł. Poszliśmy więc jak lokalsi do normalnej, pierwszej z brzegu kasy i na migi + uśmiech udało nam się kupić bilety. Koszt za 2 dorosłych i dziecko to ok. 5 zł (dystans ok. 70 km, 2.15 godz. jazdy).

ayutthaya stacja kolejowa, dworzec główny hua lompong, tajlandia, bangkok, podróż pociągiem, poczekalnia, bilet, relacja - haart.pl blog diy zrób to sam

Tajska punktualność

Jako punktualni Europejczycy karnie zameldowaliśmy się w pociągu ok. 10 minut przed odjazdem. Teraz zagadka – ile pociąg miał opóźnienia? 40 minut. Nawet nie wiecie ile sześciolatek w wagonie z lat 60-tych ma pomysłów na zabicie czasu. Ryszard Kapuściński w książce „Heban” opisywał dość oryginalne podejście do czasu w Afryce. Mieliśmy podobne skojarzenia modląc się, aby nasz pociąg wreszcie ruszył. No i ruszył. Nie wtedy kiedy rozkład to wymuszał a wtedy gdy maszynista stwierdził, że ma komplet na pokładzie.

Jedzie pociąg z daleka…

Pociąg był… hmmm… bardzo oryginalny 🙂 jechał z nami pełen przekrój tajskiego społeczeństwa ale również cała masa turystów. Nie zabrakło handlarzy, którzy dzielnie w upale co 2-3 minuty mijali nas oferując szerokie spektrum przekąsek i napojów. Skusiliśmy się na coś do picia. Sam wagon to nieco wyższa półka niż towarowy. Ławeczki w rozmiarze jak dla 1,5 osoby, wszystko z drewna, brak szklanych okien, a w ich miejscu ażurowe, w większości niedziałające, drzwiczki. Pod dachem zamontowane 3 wiatraki oscylujące leniwie ponad głowami pasażerów. Nawet muchy nic sobie z nich nie robiły. Wszystko okraszone zaawansowanym wiekiem sprzętów, technicznymi niedopatrzeniami i specyficznym zapachem, którego opis pominę. Głośno, niemiłosiernie gorąco.

ayutthaya, tajlandia, bangkok, przedmieścia, slumsy, trzecia klasa, relacja z wycieczki - haart.pl blog diy zrób to sam

Największe wrażenie zrobiła na nas toaleta „na Małysza” (zwykła dziura w podłodze) oraz brak zabezpieczeń podczas przechodzenia między wagonami. Co prawda drzwi były, ale niekompletne lub swobodnie latające na wietrze. Poza tym… pociąg był super! To naprawdę gigantyczna frajda, kiedy jedzie się jak normalny Taj za normalne tajskie pieniądze i można się do siebie beztrosko pouśmiechać. Wtedy poczułam, że jestem w egzotycznym kraju 🙂

Uwagi:

Zdarza się dość często, że pociąg w kierunku do Ayutthaya zatrzymuje się pośrodku niczego, lub nad wyraz długo na dowolnej stacji po drodze. Stąd podróż zamiast ok. 2 godz. może sięgnąć nawet 4 godz. Weźcie to pod uwagę decydując się na dojazd do tego miasta pociągiem o najniższej klasie osobowej. Ahoj przygodo!

Ceny napojów (zimne) i przekąsek w pociągu nie odbiegają znacząco od tych kupowanych na straganach. Kupiliśmy colę i napój herbaciany za ok. 4,50 zł.

Koszt biletu jest przyjemnie niski, jeśli podróżujemy w najniższej klasie osobowej. Rozkład jazdy do/z Bangkoku jest niestety tak skomponowany, że powrót do stolicy byłby bardzo późno w nocy. Dopłaciliśmy więc za wyższą klasę i powrót wczesnym wieczorem.

Aby sprawdzić rozkład jazdy i siatkę połączeń w Tajlandii, warto skorzystać z tej strony.

Bangkok z okna pociągu

Bangkok ciągnie się niemiłosiernie. Miasto cągle się buduje. Sterty śmieci na przedmieściach kontrastują z osiedlami nowobogackich, świątyniami i filarami wielopoziomowych autostrad. Te ostatnie są budowane niemalże jak na taśmie produkcyjnej. Moglibyśmy się w Polsce wiele nauczyć 🙂 Odwiedzając podmiejskie stacje pociąg pozwolił nam odkryć to, czego nie ma w centrum. Nie do końca było to miłe doznanie estetyczne ale za to bardzo poznawcze i otwierające oczy.

podróż pociągiem przez przedmieścia bangkoku, tajlandia

Tajlandia to nie tylko piękne plaże w folderach turystycznych. To także całkiem pokaźna liczba ubogich, dla których nie ma miejsca w centrach miast. W Tajlandii nie ma jako takiego systemu emerytalnego, a więc każdy musi do końca troszczyć się o siebie. Stąd być może wynika niezliczona ilość punktów usługowo-gastronomicznych, na widok których polski Sanepid od razu 99% z nich by zamknął. Nam to nie przeszkadzało, a wręcz imponowało. Ta przedsiębiorczość, błysk w oku i ciągła walka o lepsze jutro. Mierną estetykę przedmieść odsunęliśmy na bok.

slumsy, przedmieścia bangkoku

I wreszcie Ayutthaya

Zacznę z przytupem – przewodniki w większości kłamią. Ayutthaya to nie wyłączone z życia i wpisane na listę UNESCO muzeum pod chmurką. Zabytki klasy zerowej są niejako wciśnięte między zabudowę mieszkalną, a wszędzie dociera do nas standardowy zgiełk, hałas i skwar, choć w proporcjonalnie mniejszej skali niż w Bangkoku. Pieniądz rządzi.

stacja, dworzec pkp w tajlandii

Dworzec wygląda jak w jakimś polskim mieście powiatowym, ale ma swój urok – akwaria z rybkami, wylegujące się psy, BARDZO wąskie perony i obszerna zadaszona poczekalnia. Mieliśmy określony plan zwiedzania, choć rzeczywistość go pokrzyżowała. Chcieliśmy zwiedzać Ayutthaya na piechotę, korzystając od czasu do czasu z lokalnego wynalazku w postaci tuk-tuk’a. Skorzystaliśmy jednak z oferty, zgodnie z którą mieliśmy odwiedzić kilka świątyń poza utartym szlakiem oraz (niechętnie) odwiedzić tzw. floating market.

tuktuk w tajlandii, bangkok

Krótkie negocjacje zbiły cenę transportu o ok. 20%, do kwoty 75 zł za 5 godzin jeżdżenia tuk-tuk’iem premium (miejsce dla 6-8 osób) na wyłączność. Z powodu rozkładu jazdy pociągów powrotnych nie wykorzystaliśmy całego czasu.

ayutthaya, tajlandia, bangkok, świątynie, Wat Yai Chai Mongkhon, Wat Phanan Choeng, relacja - haart.pl blog diy zrób to sam
ayutthaya, tajlandia, bangkok, świątynie, Wat Yai Chai Mongkhon, relacja - haart.pl blog diy zrób to sam
wat phanan choeng, budda, świątynia, wycieczka z dzieckiem, tajlandia

Uwagi:

Najładniejsze stupy i posągi są de facto poza zasięgiem turystów kierujących się z dworca od razu do starego miasta (jeśli tak je można nazwać). Rzecz kolejna, w tych świątyniach udało nam się zarówno kontemplować podczas trwającego nabożeństwa jak również uzyskać (za drobną opłatą) święcenie przez mnicha. Gorąco polecam „wypad” do Wat Yai Chai Mongkhon oraz Wat Phanan Choeng (zdjęcia powyżej).

Świątynia Wat Phanan Choeng słynie z wielkiego, 19-to metrowego posągu Buddy z 1324 roku. Według legendy, w 1767 roku, tuż przed zniszczeniem Ayutthaya, z oczu Buddy płynęły łzy. Godziny otwarcia: 8 – 17. Wejście: 20 THB.

Wat Yai Chai Mongkhon czyli Wielki Klasztor Pomyślnego Zwycięstwa. Pięknie zachowany kompleks z 1354 roku. Wejście: 20 THB.

Jedną z polecanych form przemieszczania się pomiędzy zabytkami jest rower. Fajna sprawa i naprawdę godna rozważenia. Należy jednak wziąć pod uwagę fakt, że jazda w słońcu przy 35 °C jest niezbyt bezpieczna, a dystanse do pokonania są nierzadko dość spore. Rower można wynająć tuż przy dworcu za ok. 20-25 zł. Z uwagi na Szymka zdecydowaliśmy się jednak na w/w tuk-tuk.

W Ayutthaya nagrywany był finałowy, 13.  odcinek pierwszej serii programu TVN „Azja Express”.

Pałac królewski w Ayutthaya

Miejsce, które chcieliśmy odwiedzić obowiązkowo, to Wat Maha That, gdzie znajduje się słynna rzeźba Buddy opleciona korzeniami drzewa Bodhi. To także najstarsza świątynia w Tajlandii, której początki sięgają 1374 r. Obecnie widać tylko głowę Buddy, ale i tak polecam wizytę w tym miejscu tym bardziej, że jest niejako po drodze do kompleksu królewskiego.

ayutthaya, tajlandia, bangkok, wat maha that, głowa buddy w korzeniach drzewa bohdi, świątynia, relacja z wycieczki
wat maha that, głowa buddy w korzeniach drzewa bohdi, tajlandia

Udało nam się jeszcze zobaczyć Wat Thammikarat gdzie spotkaliśmy dość pokaźną wycieczkę szkolną (uniformy, klasy podzielone na kolory, dyscyplina i karność) oraz Wat Phra Ram, ale nie będę się rozpisywała o walorach architektonicznych tych kompleksów świątynnych – niech każdy je sam oceni. Pierwsze co mi się nasunęło na myśl – bardzo podobna technika do tej stosowanej w starożytnym Rzymie czy Ostia Antica.

ayutthaya, tajlandia, bangkok, wat thammikarat, dzieci, relacja z wycieczki - haart.pl blog diy zrób to sam
ayutthaya, tajlandia, bangkok, wat thammikarat, wat phra ram, relacja z wycieczki - haart.pl blog diy zrób to sam

Pałac czy kompleks?

Sam pałac królewski to raczej kompleks świątynno-pałacowy – musiał być potężny i piękny. Tutaj znajdowała się najważniejsza świątynia Tajlandii, Wat Phra Si Sanphet. Nawet ruiny zrobiły na mnie piorunujące wrażenie spotęgowane makietą przy wejściu do kompleksu pokazującą kunszt architektoniczny Tajów. Tutaj ponownie można poczuć kulturalno-religijną odległość dzielącą nas od Europy. Spędziliśmy chyba 2 godziny szukając skrawków cienia i wyobrażając sobie to miejsce kilkaset lat temu.

Czy wiesz, że Ayutthaya była stolicą Syjamu przez ok. 400 lat? W tym czasie panowało 33 króli. Wojny toczono nieco inaczej niż w Europie – atakowano najważniejsze miasta, stolice. Ich upadek oznaczał lenno pozostałych ziem danego księstwa lub królestwa.

Tuż obok znajduje się Vihara Phra – bardzo okazała świątynia, widoczna z oddali. Niestety trwały w niej prace remontowe i była niedostępna dla zwiedzających. Tutaj też zainstalowało się kilku handlarzy tworząc mini bistro – szybkie przekąski i napoje.

ayutthaya, tajlandia, bangkok, podróż pociągiem, vihara phra, budda, świątynia, wycieczka z dzieckiem - haart.pl blog diy zrób to sam
ayutthaya, tajlandia, bangkok, wat phra si sanphet, relacja z wycieczki - haart.pl blog diy zrób to sam 1
ayutthaya, tajlandia, bangkok, wat phra si sanphet, relacja z wycieczki - haart.pl blog diy zrób to sam 2
ayutthaya, tajlandia, bangkok, podróż pociągiem, wat phra si sanphet, świątynia, wycieczka z dzieckiem, relacja - haart.pl blog diy zrób to sam

Po drugiej stronie ulicy jest szkółka dla słoni, na których można się przejechać. Jeszcze lecąc do Tajlandii podjęliśmy decyzję, że z powodów etycznych nie będziemy korzystali z tego rodzaju rozrywek. Zwierzęta są nierzadko bite i zmuszane do nauki infantylnych sztuczek, ponieważ ich niewolnicza praca przynosi niemałe zyski. Muszę przyznać, że opiekunowie tych zwierząt mieli jednak dużo pracy z powodu zainteresowania turystów. Smutne.

Uwagi:

Poszczególne kompleksy świątynne zostały wpisane na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO pojedynczo i różnie sklasyfikowane. Oznacza to oddzielne opłaty – wyższe lub niższe – do większości z nich.

Daje się zauważyć turystów polujących na idealne selfie i wchodzących na ruiny. Takie zadeptywanie wkrótce może spowodować ograniczenie dostępu do zabytków… lub ich podziwianie tylko w świecie wirtualnym lub na zdjęciach. Jeżeli odwiedzicie Ayutthaya, nie róbcie tego!

haart banner 100 zł airbnb

Floating market

Nasz uprzejmy, lokalny tuk-tuk driver zabrał nas na ostatni punkt programu. Nie uprzedził jednak o wysokiej cenie biletów wejścia (ok. 24 zł / os.) do Ayutthaya Floating Market. Spędziliśmy tam miłą godzinę pływając łodzią, obserwując pokaz teatralny o historii Tajlandii… i kupując kilka suwenirów.

tajlandia, floating market

Tutaj także skosztowaliśmy przekąsek, tum razem do złudzenia przypominających przepiórcze jaja z „czymś” oraz nabyliśmy tajski przysmak dla dzieci – watę cukrową zawijaną w naleśniki – roti samai. Jak smakuje? Ekstremalnie oryginalnie, ale jest kosmicznie słodkie 🙂

street food, wata cukrowa w naleśniku, tajlandia

Czy warto było odwiedzić to miejsce? To nie jest typowy targ na rzece a utworzona pod turystów mała, ładna osada o przemyślanym kształcie i spójnej estetyce, nastawiona na zysk. Porównanie nasuwa się samo – centrum handlowe. Tylko, że w Polsce nie płacę za wejście do niego. A ceny? Miastowe, choć od Bangkoku dzieliło nas ok. 70 km. Tutaj także była opcja przejażdżki na słoniu i ponownie cieszyła się dużym zainteresowaniem obcokrajowców. Ponownie smutne. Za to shake z zielonej herbaty był pyszny!

sztuczny floating market, tajlandia
jazda na słoniach, ayutthaya

Uwagi:

Floating market to z założenia targ na łodziach. Handlujący i kupujący pływają niejako między sobą. Obecnie jednak ta forma jest wypychana przez coraz bardziej komercyjne targowiska przy wodzie, gdzie stragany są umieszczone na lądzie, a podróż łodzią potrafi kosztować astronomiczne kwoty i służy wyłącznie turystom. Popularny targ Damnoen Saduak jest dobrym przykładem takiego rozwiązania.

Ayutthaya Floating Market: wejście kosztuje 200 THB i obejmuje kilkunastominutową wycieczkę łodzią oraz 30-minutowy pokaz historii Syjamu odgrywany przez profesjonalnych aktorów. Pokaz jest dość mocno multimedialny… i irytująco głośny.

Z Ayutthaya do Bangkoku

Na powrotny pociąg bilety kupiliśmy tuż po przybyciu do miasta tak, aby nie stać w kolejce i być pewnym miejsca siedzącego. Rozkład pokazywał odjazd o 15.56, a bilet o 15.59. Oj tam 🙂 O ile w 3 klasie nie ma miejscówek, o tyle wracaliśmy już „dwójką”, gdzie standard jest zbliżony do naszego PKP bez przedziałów. Co za tym idzie, cena też była już wyższa, ok. 20 zł dla naszej trójki. Mogliśmy oczywiście wydać tylko ok. 5 zł, ponieważ ostatni pociąg 3 klasy w kierunku Bangkoku odjeżdżał ok. 20.00, ale z uwagi zmęczenie Szymka nie chcieliśmy być w domu zbyt późno.

Nie będąc pewnymi, z którego peronu pociąg odjeżdża, pokazaliśmy bilety obsłudze dworca. Miły zawiadowca skierował nas na właściwe miejsce. Tak, miejsce, gdyż wskazał precyzyjnie punkt, w którym mieliśmy czekać na pociąg. Po jego przyjeździe okazało się, że mniej więcej tu wypadały drzwi do naszego numerowanego wagonu. Nie zauważyliśmy tego na biletach.

ayutthaya, tajlandia, bangkok, podróż pociągiem, druga klasa

W stolicy poszło nam już dość szybko, choć jazda rogatkami Bangkoku trwała lata świetlne. Pociąg co chwila zatrzymywał się na 10-15 minut. Dotarliśmy wreszcie z powrotem do Hua Lompong. Tutaj najpierw przeprawa przez rozkopane skrzyżowanie do metra MRT, dojazd do stacji Si Lom, a tam przesiadka na BTS. Znowu trafiliśmy na rush hours, tym razem popołudniowe. Doświadczeni porankiem wbiliśmy się „na śledzia” od razu do wagonu. Jechaliśmy. Do domu. Na kolację.

godziny szczytu, bankgok, metro

Dziś kupiliśmy wszystko u wszystkich, ponieważ gastronomiczne hamulce puściły. Skosztowaliśmy dań po trochu oczywiście, ale już bez obaw i uprzedzeń. Najedzeni jak świnki kończyliśmy dzień… podliczając wydatki. Tym razem nie było wody z kokosa, bo na stole zagościło piwo Leo 🙂

uliczne jedzenie, zupa, kulki mięsne, tofu, ryba, ryż

Uwagi:

Bilet kolejowy może być wielokrotnie sprawdzany przez konduktora. Po jego skasowaniu „dziurkaczem” zatrzymajcie go do końca podróży gdzieś pod ręką. My mieliśmy w drodze powrotnej 3 kontrole.

Wiele przewodników i podróżników proponuje, aby w okolicy 17-18 pojawić się w Bangkoku na Si Lom w celu socjologicznej obserwacji tłumów przelewających się przez tę stację. To faktycznie dość „masowe” doznanie, ale interesujące dla tych, którzy kochają ścisk i nadmiar bodźców. My odradzamy. Zapraszamy do położonego obok, nieco spokojniejszego Lumpini Park.

Ayutthaya – podsumowanie

ayutthaya, bangkok, tajlandia na własną rękę, krok po kroku, mapa zwiedzania
źródło: mapy.google.pl
  1. Na jedzenie i picie podczas tej jednodniowej wycieczki wydaliśmy dokładnie 595 THB, a więc ok. 75 zł.
  2. Transport w obie strony (wliczając objazd atrakcji tuk-tuk’iem, metro i BTS) to 1 217 THB, a więc ok. 145 zł.
  3. Wejściówki do zabytków wyniosły nas 480 THB, co daje ok. 62 zł.
  4. Drobne datki i pamiątki kosztowały 220 THB  = ok. 29 zł.

Na tę jednodniową wycieczkę wydaliśmy w sumie ok. 311 zł (2 osoby dorosłe + 1 dziecko).

Czy warto? Warto, ponieważ jest to tańsze rozwiązanie niż zorganizowana grupa wycieczkowa. Lubicie zwiedzać z zegarkiem w ręku? Nasz tuk-tuk jeździł tam, gdzie chcieliśmy – zobaczyliśmy miejsca rzadko odwiedzane przez masową turystykę. Przemierzyliśmy ok. 20 km, co byłoby niemożliwe do powtórzenia pieszo, z dzieckiem. Rower w tym upale także nie na wiele by się zdał. Zasmakowaliśmy miejsc dotkniętych ale nieskażonych komercją, a pięknie utrzymanych i zachęcających do kontemplacji. Ayutthaya dało się poznać od strony jednodniowej atrakcji, ale miasto nęci i zachęca do pozostania w nim przez 2-3 dni.

Podsumuję następująco: skoro TVN robił research trasy programu „Azja Express” i wpisał Ayutthaya jako obowiązkowy punkt do nakręcenia tam jednego z odcinków, to chyba będzie to wystarczająca motywacja. Dodatkową zachętą niech będzie jedno/dwudniowa ucieczka z Bangkoku.

Zobacz film

ayutthaya, tajlandia, jedzenie, wycieczka z dzieckiem, relacja - haart.pl blog diy zrób to sam
5 1 głos
Oceń wpis:

Podobne

Subscribe
Powiadom o
guest

8 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Dalwi Szyje
6 lat

Przepiękna relacja, zrobiłaś mi chęć na Tajlandię. Z resztą nie pierwszy raz:)

HAART
Admin
6 lat
Odpowiedz  Dalwi Szyje

Dziękuję!!! Bardzo się cieszę 🙂 Wyczekuj kolejnych części dot. Tajlandii. Jeszcze nie doszliśmy do prowincji Krabi 🙂 Będą plaże, baseny, pyszne jedzenie i nieturystyczne miejsca.

andrzej
6 lat

Jeden dzień to trochę mało. Warto na 2 dni z jednym noclegiem, zwłaszcza że sa piękne hotele w tajskich starych domach. Jeden dzien nie pozwala pochodzić spokonie po parkach i wczuć się w klimat no i umyka Letnia rezydencja Cesarska… Czytaj więcej »

HAART
Admin
6 lat
Odpowiedz  andrzej

Dzięki Andrzej. Oczywiście podpisuję się pod Twoimi słowami 🙂 Dwa dni w Ayutthya to dobry pomysł.

Kinga
6 lat

ale cudownie

HAART
Admin
6 lat
Odpowiedz  Kinga

🙂

Bookero
Bookero
6 lat

Świetna podróż. Z przyjemnością czyta się tę relację 🙂 Pozdrawiam!

HAART
Admin
6 lat
Odpowiedz  Bookero

Dziękujemy 🙂

8
0
Ciekawy wpis? Dodaj swój komentarz.x