Podejmując decyzję o przeprowadzce musiałam zaplanować miejsce do pracy Pana HAART i moje. Poddasze podzieliliśmy na dwie części. Pierwsza to królestwo Szymka, a druga Pana HAART. Ja zostałam na dole, jak przystało na „panią domu”, blisko kuchni 😉 To mała przestrzeń, która pierwotnie miała spełniać tylko funkcję pokoju przechodniego, ale znalazłam w niej miejsce na biurko i szafę. Moje małe królestwo. Moja przestrzeń. Moje kolory. Zaszalałam i wybrałam kolor, którego nie znajdziecie w całym naszym domu – ŻÓŁTY.
Jak powstawało moje miejsce do pracy?
Biurko
Biurko to w rzeczywistości stary, kuchenny stół. Odziedziczony po Babci, pełen smacznych historii i wspomnień. Kilka lat temu pomalowałam go na biało i ozdobiłam decoupage. Przemianę pokazałam we wpisie Kuchnia w kwiatach. Boże, jak to kiedyś wyglądało… Zrezygnowałam z kwiatów na rzecz soczystej, mocnej „cytryny”. Pomalowałam jedynie szuflady. Taki efekt bardzo mi się podoba. Cały stół to byłaby przesada. Zastanawiam się jeszcze nad pomalowaniem części nóg... Zobaczymy.
Krzesło
Krzesło zdobył mój brat. Dzwoni do mnie co jakiś czas z pytaniami „Chcesz starą walizkę? A brązowe butelki, aaa i mam jeszcze pudełko po cygarach. Trzymać?” Krzesło zobaczył w garażu kolegi i trzymał do mojego przyjazdu. Kosztowało 35 zł i jestem pewna, że to dobrze wydane 35 zł.
Krzesło przetarłam papierem ściernym i zaszpachlowałam ubytki (na szczęście było ich niewiele). Całość pomalowałam żółtą farbą kredową, ale spokojnie można wykorzystać zwykłą emalię akrylową. Położyłam dwie warstwy i całość pokryłam lakierem.
W najgorszym stanie było siedzisko, więc postanowiłam przygotować poduszkę, która ukryła niedoskonałości. Trochę za duża, ale na razie wystarczy. Nie miałam czasu na zakupy, więc wykorzystałam to, co miałam w Starym Domu. Tak samo było z obszyciem poduszki. Wyciągnęłam z szafy sweter (za duży, niepotrzebny), odcięłam guziki i włożyłam do niego poduszkę.
Odcięłam rękawy i zszyłam środek (miejsce gdzie znajdowały się guziki). Następnie zszyłam dół i miejsce po odciętych rękawach. Przewróciłam sweter na prawą stronę, ponownie włożyłam poduszkę i już na stałe zaszyłam ostatni bok.
Moje miejsce pracy to także przyborniki-pojemniki
Z rękawów zrobiłam koszulki na słoiki. Brzmi dziwacznie, ale to bardzo prosty i ciekawy sposób na pojemniki. Wystarczy przygotować słoik lub puszkę (np. po groszku czy kukurydzy), odciąć rękaw swetra na długość słoika plus 1-2 cm. Obszyć ręcznie dół tak, aby sweter się nie pruł i nałożyć na słoik. Góra będzie ładnie wykończona, a dół nie będzie widoczny. Na moim kanale You Tube pokazałam jak zakładać osłonki.
To pierwszy etap mojej małej przestrzeni. Na snapchacie pokazałam już więcej (znajdź mnie – haartblog). Przy biurku powiesiłam wielką ramę, przerobioną szafkę medyczną, przybory krawieckie. Na snapchacie jestem codziennie. Możecie podglądać życie w Starym Domu 🙂
Co myślicie o mojej małej przestrzeni? Moje miejsce do pracy ma potencjał? Na razie wygląda trochę pusto, ale wiem, że już niedługo będzie pękała w szwach, więc napawam się tą pustką 😉 Czekam na Wasze opinie.
Pozdrawiam,
Hania