maroko samochodem

Maroko samochodem

Brak komentarzy

Maroko samochodem to ciekawy pomysł na zwiedzanie tego kraju. Z pewnością również dostarczający mnóstwo swobody w eksploracji miejsc, do których autokary nie docierają. W dwa tygodnie przemierzyliśmy nieco ponad 2200 km po centralnej i północnej części kraju. Dzięki temu już wiemy co ciekawego może zaproponować poza utartymi szlakami. Wiemy też, czego unikać i co może zaskoczyć. To było ciekawe doświadczenie i z pewnością nieco inne od naszych pierwotnych wyobrażeń o tym północnoafrykańskim państwie. Wiele się nauczyliśmy w tej podróży, a teraz przyszedł czas aby tymi informacjami się podzielić.

Co znajdziesz w tym wpisie o Maroko:

Planowanie trasy

Wszystko zaczęło się od wymyślenia trasy. Chcieliśmy odwiedzić tzw. królewskie miasta, poczuć trochę natury, zobaczyć prawdziwą prowincję... i przeżyć. Tak, po lekturze mnóstwa blogów i poradników o tym jak się jeździ w Maroko mieliśmy mieszane uczucia co do bezpieczeństwa poruszania się po tamtejszych drogach. Nie chodzi o ich jakość, a raczej styl jazdy lokalnych kierowców. Drogą eliminacji powstała lista miejsc, do których mieliśmy w planie dojechać, zwiedzić je i opuścić. Cali i zdrowi.

Finalnie odwiedziliśmy przez 15 dni po kolei:

DzieńTrasaDystans (km)
1Marrakesz7
2n/d0
3Marrakesz - Telouet - Ajt bin Haddu - Warzazat220
4Warzazat - Amridil - Ouzoud270
5Ouzoud - Fez380
6Fez0
7Fez - Meknes70
8Meknes - Volubilis - Szafszawan195
9Szafszawan - Tanger - Asilah160
10Asilah0
11Asilah - Rabat245
12Rabat0
13Rabat - Casablanka - Essouria480
14Essouria0
15Essouria - Marrakesz180
2207 km
Nasza trasa samochodowa po Maroko (fot. Google Maps)

Maroko samochodem - ale jakim?

Cały dystans pokonaliśmy autostradami, jak również drogami głównymi, bocznymi jak i całkowicie lokalnymi lub nieutwardzonymi. Samochodem osobowym. Z góry wiedzieliśmy, że nie chcemy wynająć auta 4x4 głownie dlatego, że nie wybieraliśmy się w bardzo górzyste bądź pustynne obszary gdzie taki napęd jest mocno wskazany. Takie krajobrazy mieliśmy już okazję (także autem osobowym, miejskim) podziwiać w Omanie. Prawdopodobnie powtórzylibyśmy przejażdżkę po bezdrożach także w Maroko ale napięty grafik nie dawał nam za dużo swobody. Musieliśmy z czegoś zrezygnować.

Maroko stoi samochodami Dacia (produkowanymi w fabryce pod Casablanką), więc i nasza wypożyczalnia podstawiła na lotniskowy parking model tej marki. Dacia Logan w wersji sedan przez cały wyjazd spisywała się nad wyraz znakomicie, nie dając ani razu powodu do narzekania na komfort jazdy czy zapas mocy na krętych, górskich drogach. Biorąc pod uwagę stan lokalnej motoryzacji czuliśmy się naprawdę pasażerami marki premium. Koszt wynajmu na dwa tygodnie zamknął się w kwocie nieco ponad 560 zł. Tak, to stawka "bazowa", a więc bez dodatkowych usług w postaci choćby szerszego ubezpieczenia. Oczywiście nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie zadbali o tak podstawową kwestię, ale to temat na oddzielny wpis w części poradnikowej. Już wiemy, że wykupywanie dodatkowych opcji w wypożyczalniach aut to czyste przepalanie pieniędzy.

Generalnie można przyjąć, że na zwiedzanie kraju w systemie 60-70% miasta, 30-40% przyroda spokojnie wystarczy nam zwykłe miejskie auto. Może być oczywiście większe, w zależności od potrzeb, ale niekoniecznie 4x4, które są po prostu drogie. Nasz pojazd miał tak pojemny bagażnik, że bardzo komfortowo pomieściłby bagaże 4 osób. Podobnie fotele i tylna kanapa.

Maroko samochodem
Maroko samochód z wypożyczalni

Zasady wypożyczalni aut

Na lotnisku w Marrakeszu są oczywiście obecne także znane wypożyczalnie jak Budget, Hertz czy Thrifty ale my skorzystaliśmy z pośrednika VIPCars, który lokalnie współpracuje z operatorem Optimorent. Cena zawierała w sobie to wszystko co oferowali najwięksi gracze na rynku, ale była o 40% niższa. Na miejscu okazało się dlaczego:

  • Musieliśmy zadzwonić do osoby wydającej auto na parkingu aby ją w ogóle zlokalizować. Pracownik firmy prowadził swoje biuro... w samochodzie.
  • Koszt kilku złotych za parking auta musieliśmy także pokryć z własnej kieszeni. Na desce rozdzielczej czekał już na nas bilecik.
  • Samochód miał być także umyty przed zwrotem. Tu wiedzieliśmy z góry, że wypożyczalnia może doliczyć 30-60 EUR jeśli poziom czystości będzie dyskusyjny. Woleliśmy nie ryzykować. Zapłaciliśmy za tę usługę na losowej stacji benzynowej w Essouria dzień wcześniej jakieś 18 zł.
  • Poziom paliwa przy zwrocie musiał być na takim samym poziomie lub wyższym jak przy odbiorze (zasada same-same). Niby OK ale elektroniczne wskaźniki nie są aż tak precyzyjne i oczywiście na 99% oddamy auto dotankowane. Cwany pomysł.
  • Ostatniego dnia musieliśmy ponownie zadzwonić do miśka, który miał samochód odebrać, bo przecież prowadzi mobilne biuro. Dzwoniliśmy 4x bez skutku. Zadziałał telefon do biura i pracownik zjawił się w kwadrans.

Przyznać trzeba, że nie wszystkie wymagania są oczywiste jak na wypożyczalnię aut z opiniami 4,7/5 no ale tak jest w Maroko. Teraz już to wiemy. Poradziliśmy sobie. Reszta zasad była raczej standardowa - obowiązkowa karta kredytowa z której dokonano rezerwacji w celu pobrania zwrotnej kaucji i polskie prawo jazdy (międzynarodowe nie jest potrzebne). Oględziny auta przed odbiorem (i obowiązkowe nagranie/zdjęcia samochodu) były nawet bardziej dokładne niż przy jego zdawaniu.

maroko wypożyczenie auta

Maroko samochodem po lokalnych drogach

Musimy z zadowoleniem przyznać, że jakość dróg jest przyzwoita/dobra. Oczywiście w zależności od ich rodzaju asfalt jest lepszy lub gorszy ale całokształt rysuje naprawdę satysfakcjonujący stan nawierzchni. W szczegółach, sytuacja diametralnie się zmienia na rzadko uczęszczanych odcinkach górskich i mocno lokalnych drogach w interiorze. Tu często bez ostrzeżenia mamy koniec/początek asfaltu, dziury, szuter, żwir, brak pobocza, uskoki, zwężenia, prace ziemne, itd. Oznaczenia są wystarczające, choć trzeba przyznać, że większość atrakcji turystycznych wskazywał nam GPS a nie znaki. Maroko samochodem to przede wszystkim samodzielne poznawanie kraju więc na takie niedogodności byliśmy przygotowani.

drogi w Maroko poza miastami
Droga w okolicach wodospadu Ouzoud, Maroko
Maroko samochodem na lokalnych drogach
Góry Atlas, Maroko
Lokalne drogi w Maroko
Wąskie, kręte drogi w górach Atlas
Maroko samochodem
Miasteczko Asila ok. 50 km od Tangeru i droga do Meknes
Maroko kamienie przy drogach
Kazbah Amridil, Maroko
Góry Atlas Maroko samochodem
Góry Atlas, Maroko

Zwyczaje drogowe

  • Zacznijmy od autostrad z limitem 120 km/godz. Komfortowe, dwu lub trzypasmowe (przy większych miastach), z bardzo dobrą nawierzchnią pozwalają pokonywać Maroko samochodem na duże odległości w naprawdę przyzwoitym czasie. Nie są tak bezpieczne jak drogi w Polsce - brakuje ogrodzeń, a pobocza pozostawiają wiele do życzenia. System wnoszenia opłat za przejazdy jest podobny do tego w naszym kraju - bramki, na których albo pobieramy kartonik albo płacimy gotówką. Ceny nie są niestety mega atrakcyjne, ale nie wydamy na przejazdy autostradami więcej niż 80-100 zł.
  • Drogi szybkiego ruchu lub dwupasmowe są wbrew pozorom całkiem popularne w Maroko. W większości obowiązuje na nich limit 80 bądź 100 km/godz. Niestety, ale niższy o jedno oczko standard powoduje, że musimy baczniej przyglądać się nawierzchni, która w niespodziewanych momentach ma uskoki (najczęściej w związku z niedokończonym remontem). Popularny jest także brak oznaczeń poziomych i dość częste ronda.
  • Drogi międzymiastowe to limit prędkości 80 km/godz. choć na wielu odcinkach zauważyliśmy również 60 km/godz. Są również znacznie bardziej kręte i pełne niespodzianek. Cóż, mają po jednym pasie w każdą stronę i oprócz nas podróżują nimi wszyscy inni - motory, skutery, ośle zaprzęgi, konie, piesi, rowerzyści.
  • Drogi lokalne również mają limit 60 bądź 80 km/godz., ale jazda nimi wymaga znacznie więcej uwagi i czasu. Najczęściej są bardzo kręte, wąskie a jakość nawierzchni pozostawia wiele do życzenia. W tej kategorii dróg są także wszelkiej maści górskie serpentyny, których jakość jest dyskusyjna i wymaga nie lada umiejętności w prowadzeniu samochodu. Czas przejazdu wyświetlany przez nawigację należy spokojnie powiększyć o ok. 25% poruszając się tego rodzaju drogami.
  • W dużych miastach spotkać można całkiem sporo nowoczesnych samochodów ale w większości Marokańczycy poruszają się naprawdę zdezelowanymi autami o wątpliwym stanie technicznym.
  • Jazda z włączonymi światłami mijania obowiązuje tylko w wyjątkowych sytuacjach = gdy jest naprawdę ciemno. Nawet bladym świtem z pewnością ktoś nam da znać, że już czas aby je wyłączyć.
  • Tam gdzie kończy się asfalt, jest bardzo ostry zakręt, brak pobocza, są dziury lub czeka na nas potencjalne inne niebezpieczeństwo lokalni ustawiają kopczyki z kamieni. Nocą na nic się zdają ale za dnia widać je z pewnej odległości i możemy zawczasu zareagować.
Maroko samochodem kamienie przy drodze
Na krawędziach drogi często ustawiane są stożki z kamieni
Maroko bilet wjazdu autostrada
Karta potwierdzająca wjazd na autostradę
Maroko Tanger ulice
Tanger, Maroko
Maroko jak wyglądają ulice

Zasady ruchu drogowego... lub ich brak

Oczywiście w Maroko obowiązują pewne "zasady" ruchu kołowego. Tutaj nic nas nie zaskoczy o ile mamy na myśli przepisy obowiązujące w Polsce. Warto jednak wypunktować (czasem irracjonalne) normy poruszania się po drogach, które wytworzyły się chyba w lokalnej zbiorowej świadomości kierowców i w toku wieloletnich doświadczeń. Ci - jak inni na całym świecie - dążą do jak największego ułatwienia sobie poruszania się po drogach, a policja raczej się temu przygląda z pobłażaniem. Prowadzi to często do kuriozalnych sytuacji gdzie służby mundurowe za nic mają zajeżdżanie drogi na skrzyżowaniach czy nadużywanie klaksonów ale już prędkość wyższa o 2 km/godz. od przewidzianego limitu to wręcz przestępstwo.

O ile na takie zachowania w ruchu możemy jako tako zareagować przy prędkości 10-30 km/godz. o tyle przy 110-120 km/godz. atmosfera się zagęszcza. Pod Casablanką mieliśmy kilkukrotnie niebezpieczne sytuacje w postaci gwałtownej zmiany pasa ruchu na ten, którym jechaliśmy. Bez kierunkowskazów i mniej więcej 1-2 m przed maską Dacii. Nie były to jakieś wykwintne auta osobowe a... mniejsze ciężarówki. Takie doświadczenia uczą tylko jednego - Maroko samochodem to oczy dookoła głowy, brak szarżowania i rozsądna lub niższa od normalnej prędkość. Z tą prędkością nie zawsze nam się uda, ponieważ często potok aut i motorów wymusza dostosowanie się do tej masy. Inaczej po nas.

Maroko drogi w miastach
Marakesz, Maroko
auta w Maroko
Tanger, Maroko
Miasta w Maroko
Rabat, Maroko

Jak jeździć po Maroko samochodem?

  • Ronda są bardzo popularne. Przy skręcie w lewo kierowcy wrzucają kierunkowskaz przed wjazdem na tego rodzaju skrzyżowanie.
  • Na tych samych rondach nagminna praktyką jest "ścinanie" łuków, a raczej nietrzymanie się swojego pasa jazdy.
  • Wszelkie oznaczenia poziome są de facto tylko sugestią podczas jazdy po Maroko samochodem. Kierowcy nie trzymają się pasów.
  • Ruch jednośladów nie jest może tak potężny jak w Azji, ale zdecydowanie większy niż w Polsce. Szczególnie skutery są dość agresywne i niekoniecznie trzymają się prawej krawędzi jezdni.
  • Wyprzedzający nas kierowcy często migają światłami i używają klaksonu - tak informują o manewrze, to nie oznaka dezaprobaty dla naszej jazdy. Ten sam system (kiedyś bardzo popularny w Polsce) obowiązuje auta jadące z naprzeciw, które informują o zagrożeniu czy kontroli policji.
  • W Maroko wybitnie wskazane jest daleko posunięte ograniczenie zaufania do innych uczestników ruchu. Lepiej jechać przed lub za innymi niż obok. Kierowcy często nie zważają na natężenie ruchu i wykonują niezrozumiałe manewry, z jazdą pod prąd włącznie.
  • Jechaliśmy nocą ale to bardzo, bardzo zły pomysł. Nie mieliśmy wyjścia jadąc na lotnisko, ale cudem uniknęliśmy potrącenia pieszych i wjechania w inny samochód. W Maroko nikt nie stosuje jakichkolwiek odblasków = po zmierzchu kompletnie nic nie widać.
  • Ruch poza miastami jest dość płynny ale w miastach (niekoniecznie rozmiarów Rabatu czy Casablanki) sytuacja ulega diametralnej zmianie. Kierowcy nie analizują "do przodu" i np. wjeżdżają na skrzyżowania przy zmieniającym się świetle na czerwone, zajeżdżają innym drogą lub skręcają w prawo ze skrajnego lewego pasa. Trzeba trzymać nerwy na wodzy.
  • Marokańczycy uwielbiają szybką jazdę. Znaki drogowe nie są dla nich nawet sugestią prędkości, a jadący przepisowo są zwykłymi zawalidrogami. Na własne oczy widzieliśmy kierowców, którzy po finansowym upomnieniu ponownie nas wyprzedzali z chyba jeszcze większą prędkością.
Maroko samochodem po lokalnych drogach

Maroko samochodem to policja

Najwięcej złego naczytaliśmy się przed wyjazdem o marokańskiej policji - agresywna, czepiająca się turystów, bardzo drobiazgowa, itd. Na miejscu nie spotkał nas jednak nic złego ze strony służb mundurowych. Mieliśmy 2-3 kontrole, podczas których tak naprawdę sprawdzono ważność prawa jazdy i wzrokowo zweryfikowano pasażerów. Być może pomagała nam w tym nieznajomość francuskiego i uparte trzymanie się angielszczyzny? Może to było jednak trzymanie się przepisów i zdejmowanie nogi z gazu przy każdym ograniczeniu prędkości? Trudno stwierdzić, ale oprócz wymiany uprzejmości nie musieliśmy otwierać ani portfela ani przedstawiać dodatkowych dokumentów. Nic także do nas nie przyszło pocztą czy mailem.

Kontrole

Kontrole policyjne dzielą się w Maroko na znane z Polski polowania na przekraczających prędkość oraz bramki/śluzy bezpieczeństwa. Te pierwsze są zazwyczaj w najmniej spodziewanych miejscach (dziwne, prawda?) natomiast drugie okupują skrzyżowania, ronda lub wjazd/wyjazd do miasta.

System jest prosty i po kilku punktach kontroli wiadomo już jak je pokonywać. Otóż 10-20 m przed znajdują się znaki ograniczenia prędkości, najczęściej do 20 km/godz. lub informacje po arabsku i francusku o kontroli. Są to niewielkie mobilne potykacze ustawione tak, aby nieostrożni kierowcy mogli ich po prostu nie zauważyć. Niektóre mają dodatkowo wskazanie do bezwzględnego zatrzymania się... i powinniśmy to zrobić nawet jeśli nie widzimy mundurowego. Oni jak nie patrzą, to i tak widzą wszystko. Na jednej z kontroli auto jadące przed nami nie zatrzymało się przy znaku STOP tylko bardzo powoli toczyło, choć policjant nie wskazywał dłonią, że można dalej jechać. Po kilku sekundach poproszono wymownie kierowcę o zatrzymanie się na poboczu, mandat już czekał.

Czy takich kontroli jest dużo? Tak, bardzo wiele. My przejeżdżaliśmy przez kilkadziesiąt. O ile z jednej strony znacznie spowalniają ruch i są niezbyt komfortowe oraz zawsze stresujące to jednak podnoszą poczucie bezpieczeństwa. Wydaje się, że w ten sposób "władza" chce pokazać, że trzyma rękę na pulsie, kontroluje ruch i nie pozwoli na żadne akty przemocy. Pamiętajmy, że Maroko to kraj w zachodniej Afryce, wystawiony na różne zagrożenia o podłożu religijnym czy terrorystycznym. "Jest bezpiecznie, ale dmuchajmy na zimne". Ktoś na górze uznał, że taka prewencja i praktyka kontrolna ma więcej zalet niż wad.

A fotoradary?

Magiczne skrzynki działają jak znane nam z Polski szaro-żółte słupy z tą różnicą, że są... prawie niewidoczne i jest ich cała masa. Wyglądem przypominają te z naszych dróg i działają tak samo niemniej idealnie wtapiają się w otoczenie przez co ciężko je wypatrzeć. To oczywiście kolejny argument za przepisowym poruszaniem się (nie tylko) po tym kraju. Nie dostaliśmy żadnego (!) mandatu za jazdę po Maroko samochodem ale trzeba przyznać, że niektóre ograniczenia prędkości lub lokalizacje fotoradarów nie służą innemu celowi jak podreperowaniu budżetu państwa. Nie wiemy ile z zauważonych fotoradarów tak naprawdę działa ale wszystkie były w perfekcyjnym stanie technicznym i wizualnym. Oczywiście większość z nich stoi przy drogach o niskich limitach prędkości i w terenie jako tako zabudowanym ale na autostradach zauważyliśmy także sporą ich ilość. Stoją praktycznie co kilka kilometrów. Auto z tempomatem pozwala poradzić sobie z takimi pułapkami na drogach szybkiego ruchu ale nie lokalnych.

Zwierzęta i piesi

Jadąc przez bezkres nieurodzajnych skał nie przyszłoby nam do głowy spotkać kogokolwiek idącego drogą... chyba, że w Maroko. Tu nie stąd ni z owąd wyskakiwali ludzie idący niekoniecznie skrajem asfaltu. Czasem szli, czasem jechali wozem z osiołkiem lub koniem, ale zawsze skręcali kiedy tylko chcieli. Problem narastał w miarę zbliżania się do ludzkich osad, a raczej szkół. Tu dzieciaki liczone dosłownie setkami poruszały się tak, jakby ulica była jednym wielki deptakiem. Ich rodzice podobnie. Bliżej jakiegokolwiek souku (targu) sytuacja tylko się nasilała zmuszając do ekstremalnego wytężenia wszystkich zmysłów i obniżenia prędkości do 5-10 km/godz. Standardem jest również przebieganie przez drogę czy ulicę w dowolnym momencie.

Zwierzęta o dziwo stanowiły dla nas znacznie mniejszy problem. Tak, jest mnóstwo bezdomnych psów i kotów ale te pilnują się znacznie bardziej niż ludzie. Jedyne nagłe wtargnięcia na jezdnię mieliśmy poza terenem zabudowanym i w wystarczającej odległości aby prawidłowo zareagować. Osiołki, konie czy wielbłądy? Duże gabaryty nigdzie nas nie niepokoiły.

Piesi na marokańskich drogach
zwierzęta na drogach Maroko
Piesi na drogach w Maroko
Zwierzęta w Maroko
maroko samochodem piesi

Parkingi

90% parkingów jeżdżąc po Maroko samochodem będzie płatnych. Może inaczej - prawie wszystkie parkingi są bezpłatne ale kręcą się po nich samozwańczy parkingowi, którzy za postój pobierają opłatę. Jej wysokość jest różna, ale nie płaciliśmy nigdy więcej niż 30 MAD (12-13 zł) za pół dnia, noc i wyjazd ok. 9-10.00 rano. Najczęściej "postojowe" płaci się przy wyjeździe, ale mieliśmy sytuacje (Szafszawan) gdy oczekiwano od nas pieniędzy z góry. W takiej sytuacji zawsze należy poprosić o jakikolwiek dokument potwierdzający uregulowanie opłaty.

10% to były postoje całkowicie bezpłatne. Tak było np. w Fezie, gdzie znaleźliśmy świetny parking tuż pod murami medyny. Wypakowując auto podjechał do nas dzieciak na skuterze i poinformował, że "tu nie wolno parkować na noc" i zasugerował dobry (płatny) parking nieopodal. Zaryzykowaliśmy i przez dwie noce samochód grzecznie odpoczywał w cieniu drzewa oliwnego. Bez rys, zadrapań czy tym bardziej mandatu za wycieraczką. Drugim razem w Rabacie, pod Fortem Challa, zaparkowaliśmy na całkowicie bezpłatnym parkingu ale oczywiście przy odjeździe znalazł się "opiekun" oczekujący gratyfikacji finansowej. Nie było go jednak gdy na parking przyjechaliśmy. W sposób bardzo bezpośredni wyraziliśmy mu swoją dezaprobatę dla braku stosownej informacji gdy parkowaliśmy godzinę czy dwie wcześniej. Nie czekając na jego odpowiedź pośpiesznie oddaliliśmy się mając z tyłu głowy pewien rodzaj satysfakcji, że tym razem nam się udało.

Parkowanie w Maroko to koszmar z perspektywy Europejczyka. Nie chodzi o dostępność miejsc a raczej ten wymuszony zwyczaj płacenia drobnymi za coś, co pośrodku niczego nie powinno w ogóle kosztować. No chyba, że uśmiech. W miastach jest inaczej:

  • krawężniki biało-czerwone - zakaz nie tylko postoju ale zatrzymywania się (nagminnie łamany);
  • krawężniki biało-niebieskie - można parkować ale to kosztuje (szukaj parkometru lub ludzika z kamizelką);
  • zwykły krawężnik - rób co chcesz, to nic nie kosztuje.
Maroko parking Tanger
Płatny parking Tanger, Maroko
Parkingi w Maroko
Cenniki w takiej "oficjalnej" formie są rzadkością
Parkingi w Maroko Tanger
Rabat, Maroko

Stacje benzynowe

Obawialiśmy się, że z tym może być problem, tzn. z dostępnością stacji benzynowych. Byliśmy w błędzie, ponieważ liczba punktów do tankowania samochodów jest zbliżona do tej w Albanii - duuużo. Co jak co ale bardzo ciężko jeździć po Maroko samochodem z pustym bakiem. Sam proces tankowania jest na tyle komfortowy, że wręcz nie wymaga się od nas opuszczania auta. Mówimy obsłudze jakie paliwo nas interesuje podając albo frazę "full" (do pełna) albo pokazując kwotę, za którą chcemy zatankować. Nie jest też do końca prawdą, że odcinki bliżej gór czy pustyni są pozbawione stacji. Racjonalnie podchodząc do tematu tak, należy zapewnić sobie pełny bak paliwa przed wyprawą w takie rewiry, ale w sytuacjach nie tylko awaryjnych znajdziemy coś w promieniu 20-30 km.

Inna obawę mieliśmy związaną z formą płatności. Naczytaliśmy się, że Maroko to kraj gdzie rządzi gotówka (i tak jest) ale na trzech z czterech stacji benzynowych mogliśmy zapłacić kartą płatniczą. Przygotowując zatem finanse przed wyjazdem do tego kraju można zabrać ze sobą odpowiednio mniej gotówki. Ważna uwaga - choć dostępnych jest wiele sieci stacji benzynowych cena wszędzie jest praktycznie identyczna. Tankując do pełna różnica wyniesie może 1-2 zł.

stancje benzynowe w Maroko

Można zwiedzić Maroko samochodem?

Jasne, że tak. Wbrew pozorom to dość łatwy kraj aby komfortowo przemieszczać się po nim wynajętym autem. Większość dróg jest w dobrym stanie, a przynajmniej te prowadzące do największych atrakcji. Kierowcy czegokolwiek jeżdżą jak chcą ale nas zasadniczo widzą. Policja nas zawsze wypatrzy ale nie stwarza problemów o ile my ich sami sobie nie robimy. Trasy są najczęściej wielogodzinne i wymagają dobrego przygotowania ale oprócz prawdziwych pustkowi wszędzie mamy pod ręką stacje benzynowe i pomoc techniczną. Miasta to drogowy horror ale ten cudaczny system jakoś działa i nie ma wypadków czy potrąceń. Czy to takie inne od Polski? No tak, jednak trochę inne - słońce świeci na okrągło.

5 3 głosów
Oceń wpis:

Subscribe
Powiadom o
guest

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Ciekawy wpis? Dodaj swój komentarz.x