Za żadne skarby? To znaczy... nie rozumiem. Byłam pewna, że to kolejna romantyczna powieść. Ona: mądra, miła i skromna. On: bogaty, przystojny i wspaniałomyślny. Idealna podstawa do przesłodzonej historii z cyklu "kocham, nie powiem, niech sam się domyśli". Nic bardziej mylnego.
Za żadne skarby
Ewa skończyła mikrobiologię, ma dobrą pracę i szansę na staż w Paryżu. Stara się zapomnieć o życiu w rodzinnej mazurskiej wsi, do której nigdy nie pasowała. Patrzy przez palce na chorobę brata, ojca zaglądającego do kieliszka i matkę, która stara się trzymać rodzinę w garści. Żyje u boku mężczyzny, który bardziej przypomina współlokatora, niż mężczyznę jej życia. Śmierć matki wywraca jej życie do góry nogami. Wraca na wieś i stara się opanować nową rzeczywistość. Dusi się w zaściankowych relacjach.
Jak na przyzwoity romans przystało, poznaje bogatego i zabójczo przystojnego mężczyznę. Zakochuje się po uszy. Sielanka w otoczeniu mazurskich jezior. Gdy już się wydaje, że będą tylko romantyczne sceny, pikantne łóżkowe akcenty i zabawne historyjki, autorka wprowadza nowe, zaskakujące wątki. Zabawa dopiero się zaczyna!
... a może jednak za jakieś
"ZA ŻADNE SKARBY" to mieszkanka stylów. Zaczyna się obyczajowo, przechodzi w romans i zaskakuje wątkami kryminalnymi. MOCNO ZASKAKUJE!
Tajemnice powieści
- Kim jest autorka książki? Mówią "na mieście", że pod pseudonimem Vera Falski, kryje się znana osoba.
- Dlaczego w książce pojawia się kilkanaście razy moje rodzinne miasto, Reszel?
- Czego dotyczył zwrot akcji w drugiej połowie książki, który wciągnął mnie tak mocno, że przegapiłam swój przystanek i pojechałam na drugi koniec dzielnicy?
"ZA ŻADNE SKARBY" przeczytałam jednym tchem, choć ma ponad 400 stron. Zaskakiwała mnie wiele razy. Nawet zakończenie okazało się inne niż zakładałam... Więcej nie zdradzę.
Miłego czytania 🙂
Hania