Baku w Azerbejdżanie

Baku w Azerbejdżanie

Brak komentarzy

Z czym kojarzy Ci się Baku? Ciężko powiedzieć, prawda? My też nie do końca potrafiliśmy zaszufladkować to miasto. Z jednej strony to stolica Azerbejdżanu, byłej republiki radzieckiej a obecnie niezależnego państwa, w której co krok znaleźć jeszcze można wpływy potężnego sąsiada z północy. Z drugiej, Baku jest tzw. Małym Dubajem z wszystkimi tego konsekwencjami. Miasto ucieka w przyszłość, nie naprawia przeszłości. Wciśnięte w półwysep nad Morzem Kaspijskim jest skrzyżowaniem i miejscem postoju dla współczesnych karawan jedwabnego szlaku. Stąd w linii prostej jest do Iranu ok. 160 km. Ten kocioł różnych kultur widać na ulicach miasta na co dzień. Podobnie jak platformy wiertnicze wysysające ropę naftową. A myśleliśmy, że wyjazd na kilka dni do Baku będzie nudny…

Najpierw formalności

Przez długi czas mieliśmy zasadę, wg. której nie odwiedzaliśmy krajów wymagających od nas płatnych wiz. Złamaliśmy ją jeszcze w Omanie, a kolejnym krajem był właśnie Azerbejdżan. Tak, potrzebujemy promesy za ok. 23 USD. Wyrabiając wizę online należy uważać na szereg komercyjnych serwisów podszywających się pod oficjalną stronę MSZ, a jest ich całkiem sporo. Proces aplikowania na jedynej oficjalnej stronie jest dość przejrzysty i szybki. Musimy jednak podać wszystkie adresy, pod którymi będziemy przebywać, stąd nasz plan musi być już w tym momencie praktycznie gotowy. Po ok. 72 godzinach na wskazaną skrzynkę email otrzymamy dokumenty, które trzeba ze sobą zabrać wydrukowane! Ba, musimy je mieć ciągle przy sobie... przynajmniej teoretycznie.

Przydatne informacje

Walutą jest manat, który kosztuje ok. 2,2 zł. Czas przesuwamy do przodu o 3 godziny (2 godziny latem). Kartę sim do telefonu warto chyba ogarnąć jeszcze w Polsce z kilku powodów: oszczędzamy czas, nikt nie przegląda i kopiuje naszego paszportu, nikt nie bawi się naszym telefonem. Część telefonów z Androidem i wszystkie nowoczesne iPhony mają funkcję esim, która daje niespotykany przedtem komfort instalacji wirtualnej karty sim obsługiwanej w danym kraju przez lokalnego operatora. Innymi słowy zaraz po wylądowaniu mamy od razu działającą sieć. Warto pamiętać, że turystyczny esim to w 99% usługa danych, bez opcji rozmów telefonicznych czy sms. Jest wielu dostawców tej usługi, ale my po raz kolejny skorzystaliśmy z Airalo. Jeśli uważasz, że dla Ciebie to także dobry wybór, skorzystaj z poniższego kodu polecającego, a na pierwsze zakupy w aplikacji otrzymasz rabat 3 USD.

airalo baner 3 usd

... i dziwne spostrzeżenia

To dość dziwne, ale mieliśmy sprawdzany laptop, ponieważ nie jest to podobno popularne narzędzie pracy i rozrywki w Azerbejdżanie. Lokalni kojarzą go z aktami terroryzmu (?!). Tu akurat ich podejście jest zbieżne z naszą Strażą Graniczną na lotnisku w Lublinie, gdzie tego formatu komputer był również drobiazgowo sprawdzany kilka lat temu.

UWAGA – kategorycznie nie wolno wwozić żadnych dronów (także tych bez kamer) pod groźbą konfiskaty. W internecie krążą różne informacje, ale nawet na lotnisku są czerwone piktogramy o jasnym przesłaniu "No drones". Niby niektórym udało się wwieźć i wywieźć taki sprzęt, niemniej po co ryzykować utratę drogiej zabawki. Odstępstwem jest otrzymanie oficjalnej promesy na loty komercyjne, jednak w przypadku zwykłej turystyki jest to po prostu kompletnie nieopłacalne.

Jak dostać się z Polski?

Tu sprawa jest dość prosta, ponieważ wszelkiej maści autokary, promy, statki czy pociągi po prostu odpadają. Samolot do Baku jest jedynym sensownym rozwiązaniem, a opcji dolotu jest kilka. My przybyliśmy bezpośrednio z Warszawy LOTem, który ma niezbyt komfortowe sloty… ale w promocji walentynkowej zaskoczył fajną ceną. Całkowicie nocny przelot w jakiejkolwiek klasie ekonomicznej (tu bez dodatkowych systemów rozrywki na pokładzie) jest zawsze męczący. 4 godziny w powietrzu i lądowanie o 5 rano odbiły się na naszej kondycji i humorach. Dodatkowo, Azerbejdżan przywitał nas naprawdę okropną mgłą i bardzo rześkim porankiem. Nic nie zapowiadało, że ten dzień będzie lepszy, a w taki właśnie się zmienił.

Transport lokalny w Baku

Pomimo pewnych obaw Azerbejdżan w kontekście transportu okazał się nad wyraz cywilizowanym krajem z rozsądnymi cenami za przewóz osób. Nie mieliśmy wielkich potrzeb, więc stanęło na komunikacji zbiorowej. Przynajmniej w 80% naszych przejazdów. Nie korzystaliśmy natomiast z wszędobylskich marszrutek jeżdżących bez jakichkolwiek oznaczeń. To podobno - jak w Gruzji - bardzo popularny środek przemieszczania się lokalsów, ale jak dogadać się z kierowcą nieznającym angielskiego? 🙂

Dojazd lotnisko-miasto

Zignorujcie wszelkie propozycje taksówkarzy na hali przylotów. Rozważcie jedną z 2 najsensowniejszych opcji:

  • Bolt / Uber – obie usługi działają w Azerbejdżanie, chociaż Uber odmówił współpracy wyświetlając komunikat jakoby w danej lokalizacji był nieaktywny (prawdopodobnie tzw. geofence). Cóż, Bolt to nadal bardzo dobra opcja, a przede wszystkim tania. Dojazd z/do Baku nie powinien kosztować więcej niż 4-7 AZN (zależnie od pory dnia lub nocy). O ilość dostępnych samochodów nie ma co się martwić;
  • Autobus – to już jest prawdziwe mistrzostwo. Aby skorzystać z tego środka lokomocji najlepiej zaopatrzyć się w kartę Bakikart. Tę kupimy za 2 AZN w automacie tuż obok głównego wyjścia z hali lotniska, po lewej lub po prawej (są dwie maszyny). Pojedyncza karta pozwala na opłacanie przejazdów do 5 osób, dowolnym środkiem transportu zbiorowego. Można kupić także jej tekturowy odpowiednik za 0,30 AZN, ale tu mamy limit maks. 4 przejazdów, po czym kartonik trafia do utylizacji. Ta wersja wymaga także osobnego zakupu dla każdej osoby. Tak więc dla większej grupy lepszy będzie plastik zakładając, że trochę sobie po mieście pojeździmy. Podobno wkrótce ma ruszyć aplikacja na telefon, która ułatwi życie turystom, ale na ten moment nadal tkwimy w XX wieku.

Uwagi praktyczne

Przejazd z lotniska na dworzec centralny lub odwrotnie to 1,5 AZN (czyli w sumie 3 AZN/os.). Dziegciem jest tu dość ograniczony rozkład jazdy, ponieważ autobusy lotniskowe jeżdżą w godzinach 6:00-21:00 w interwałach godzinnych (mniej więcej o pełnych godzinach). Z tego właśnie powodu w drodze powrotnej byliśmy zmuszeni zamówić Bolta na 04:30 rano. Sympatyczny kierowca bez znajomości angielskiego i w dość leciwym aucie bez świateł mijania (nocą) przewiózł nas za 6 AZN.

Automat sprzedający Bakikart na lotnisku przyjmuje wyłącznie gotówkę i nie wydaje reszty. Należy także przeprowadzić operację w dwóch etapach – 1. zakup karty, 2. doładowanie karty. Działające nieopodal punkty handlowe dość opornie rozmieniają większe nominały i trzeba się mocno uśmiechać lub choćby kupić kawę/herbatę. Przez te niezrozumiałe i archaiczne przeszkody cała operacja może pochłonąć trochę czasu. Na szczęście maszyna ma anglojęzyczną wersję językową systemu.

Komunikacja miejska

W Baku są autobusy oraz metro. Z tego drugiego środka komunikacji nie skorzystaliśmy ani razu, natomiast zbiorowym transportem kołowym przyszło nam przemieszczać się kilkukrotnie. Autobusy to nowoczesne pojazdy, bliźniaczo podobne do tych w polskich miastach. Niestety, ich kierowcy z uporem maniaka stosują klaksony oraz na przemian gwałtownie hamują lub przyspieszają. To powoduje, że przejażdżka nawet na krótkim dystansie tego zatłoczonego miasta jest po prostu męcząca. Pewnym pocieszeniem jest nieznaczny koszt takiej wątpliwej atrakcji w wysokości 0,50 AZN. To cena jednorazowego przejazdu w granicach miasta.

automat biletowy Baku

Na szczęście to tylko krótkie epizody. Zdecydowana większość atrakcji jest zlokalizowana w promieniu pozwalającym na krótszy/dłuższy spacer, co eliminuje konieczność korzystania z komunikacji miejskiej w większości przypadków. Chcąc dojechać do kilku atrakcji wystarczy sprawdzić Mapy Google, które mają zaimportowane rozkłady jazdy wszystkich linii. Punktualność autobusów jest tylko pewną sugestią więc lepiej kierować się częstotliwością aby nie spędzić na przystanku zbyt dużo czasu.

Gdzie jeść w Baku

Kuchnia azerska to przede wszystkim kakofonia tego wszystkiego, co oferują sąsiedzi – Turcja, Iran czy Gruzja. Np. kawa. Ta owszem, jest dostępna, ale lokalni preferują herbatę, której konsumpcję celebrują niczym Japończycy. Nic też dziwnego, skoro to ich narodowy napój. Mięsożercy z kolei będą w raju, ponieważ w głównych daniach zawsze występuje choćby niewielka jego ilość. Nie jesteśmy typem kulinarnych podróżników więc nie będziemy się rozpisywali w tej materii, ale ogólnie oceniamy kuchnię Azerbejdżanu na przyzwoitą, choć niekoniecznie obłędnie smaczną. Brakowało nam w niej większej ilości „zielonego”, ale – biorąc pod uwagę geografię Azerbejdżanu – czego mogliśmy się spodziewać? Aha, narodowym i bardzo popularnym owocem jest granat. Mieliśmy ogromną ochotę na świeżo wyciskany sok, pamiętając jego obłędny smak z Jerozolimy, ale wczesna wiosna to niestety nie jest pora na takie atrakcje dla podniebienia.

Ceny w barach i restauracjach Baku Azerbejdżan

Model jedzenia na mieście jest identyczny jak w Polsce. Możemy zatem zamówić coś z dowozem do domu, wyjść na przysłowiowego kebsa z okienka czy usiąść w restauracji z obrusami i obsługą. My spróbowaliśmy chyba wszystkich opcji. Z pewnością warto choć raz wybrać się do knajpy oferującej lokalne specjały. Nasz wybór padł na Dolma, w której już rzesze turystów miały okazję zasmakować. Co prawda to podziemia przy deptaku handlowym, ale klimat zamkowych lochów wpływa pozytywnie na apetyt. Niestety, ale tanio nie jest!

Baku restauracje

Jedliśmy także „w biegu” lokalne wypieki z nadzieniem kupione w spożywczaku oraz bardzo nieturystycznie – w food court’cie centrum handlowego. Wiecie co? Ta ostatnia opcja była chyba najbardziej opłacalna, smaczna i z fantastycznymi widokami na zatokę. Cóż, niech każdy sam wybierze co mu pasuje. Ogólnie nie ma szans, aby w Baku głodować. Chyba, że musisz koniecznie zjeść schabowego z burakami lub kiszoną kapustą.

Baku zakupy w sklepach spożywczych

Noclegi

Zacznijmy od najważniejszego, czyli cen. Baku to miasto praktycznie na każdą kieszeń, gdzie można znaleźć przyzwoity pokój w hotelu ze śniadaniem bez rozbijania świnki-skarbonki. Dobrze jest skupić się na terenie przylegającym z dowolnej strony do starego miasta (tzw. Miasto Wewnętrzne), ponieważ tam toczy się życie i w sumie jest najwięcej opcji do spania. Zauważyliśmy również, że znacznie więcej ofert znaleźliśmy na Booking.com niż Airbnb.

haart banner 100 zł airbnb

Nasz wybór padł na MidCity Hotel, który tak naprawdę jest niewielkim pensjonatem z kilkoma pokojami na parterze wielopiętrowego budynku mieszkalnego w cichej, bocznej uliczce. Śniadania serwowane były w klimacie baru mlecznego – w kawiarence obok, na tacach, z obowiązkową herbatą w kubku. Nie każdy to zaakceptuje, ale ten niepowtarzalny klimat i urok lat minionych nam przypadł do gustu. Lokalizacja hotelu była wręcz idealna, ponieważ główne atrakcje mieliśmy albo pod ręką albo dojazd autobusem był bajecznie prosty. Obsługa praktycznie ni w ząb nie mówiła po angielsku ale była za to bardzo miła. Czasem zapominała o papierze toaletowym czy ręcznikach, ale co tam. Ahoj przygodo!

Hotel Baku Azerbejdżan
Hotel w Baku Azerbejdżan

Jeżeli planujesz poruszać się komunikacją miejską to szukaj miejsca dla siebie wzdłuż trasy autobusu 125. Jest ona komfortowo poprowadzona ze wschodu na zachód, dzięki czemu bezpośrednio dojedziesz np. do Meczetu Bibiheybat, dworca centralnego czy Muzeum Dywanów przy głównej promenadzie (Baku Bulevard). Pozwala także na komfortową przesiadkę na „autobus” podmiejski, jeśli chcesz odwiedzić Park Narodowy Gobustan (warto!).

Szukaj noclegu ze śniadaniami. Miasto budzi się wcześnie, ale niekoniecznie otwierają się wtedy bary i restauracje. Mając minibar lub lodówkę możesz alternatywnie zakupić produkty w sklepie spożywczym i coś na szybko przekąsić jeszcze w pokoju. W sezonie letnim być może warto dopłacić za basen ale wbrew pozorom nie jest to popularna atrakcja hotelowa i swoje kosztuje. Wszystko ponownie zależy od budżetu i oczekiwań.

Co zobaczyć

Kilka dni w Baku pozwoliło nam podzielić atrakcje stolicy na kilka modułów.

  • Jednym z nich jest stare miasto / miasto wewnętrzne, które bezsprzecznie ma swój urok. To nie jest 100% starówka w europejskim tego słowa znaczeniu ale coś w niej jest, oprócz żelaznych punktów każdej wycieczki. Podobnie jak np. w Pradze, także tu warto po prostu zgubić się w uliczkach i dać się ponieść nogom ku przygodzie.
  • Kilkukilometrowa i wielopasmowa nadmorska promenada powinna z kolei zostać wpisana na listę rekordów Guinnessa. Spina ona całe ścisłe centrum i jest naprawdę świetną atrakcją nie tylko dla turystów. To przy niej znajduje się np. Muzeum Dywanów, kilka centrów handlowych, place zabaw, oranżerie czy kaktusarium. Jak już wszystko zobaczycie to warto przyjść na promenadę po raz n-ty. Choćby dla obserwowania jak lokalni spędzają wolny czas.
  • Z promenady już tylko rzut kamieniem do funikular, a więc stromej kolejki jadącej na wzgórze z Ognistymi Wieżami. To symbol całego Azerbejdżanu i – jak na szklane wieżowce ułożone w kształt płomieni – naprawdę imponująca atrakcja, którą widać prawie z każdego zakątka miasta. Fajne, ładne i na dodatek nieopodal jest cudowny ogród z panoramą Baku.
  • Dalej położonymi atrakcjami, wymagającymi dojazdu komunikacją miejską, jest Meczet Bibihaybat na wschodzie oraz centrum im. H. Aliewa (byłego prezydenta uważanego za ojca narodu).

Same atrakcje omawiamy w oddzielnym wpisie, ale warto zaznaczyć, że niektóre były dla nas sporym zaskoczeniem na plus. Były również głębokie rozczarowania. Azerbejdżan jest jednym z krajów, gdzie obowiązuje oddzielny cennik wejściówek dla obcokrajowców. Tego rodzaju segregację uważamy co najmniej za obciach.

Meczet w Baku
Meczet w Baku
Baku co zobaczyć
Baku w Azerbejdzanie
Pałac Szachów Baku
Baszta dziewicza
Promenada w Azerbejdżanie
Statki w Baku

Bezpieczeństwo

Azerbejdżan w świetle wielkiej polityki odgrywa wbrew pozorom dość istotną rolę stanowiąc swego rodzaju stację benzynową dla znacznej części świata. Wciśnięty pomiędzy Rosję, Turcję i Iran toczy także walki z Armenią o Górny Karabach. Nigdzie nie zauważyliśmy oznak sympatii z Ukrainą, ale również z Rosją. Za to wszędzie podkreśla się bliskie związki z Turcją. Na ulicach jest dużo policji (uwielbiającej jazdę bez powodu na włączonych sygnałach dźwiękowych i świetlnych) co wpływa na ogólne poczucie bezpieczeństwa. To również kraj, w którym ponad 90% obywateli deklaruje się jako wyznawcy Islamu, co w kwestii bezpieczeństwa i pewnych norm społecznych czuć. Dla przeciętnego turysty jest tu chyba bezpieczniej niż w Barcelonie, Rzymie czy Paryżu, choć należy pamiętać w jakiej części świata jesteśmy.

Mieszkańcy

Azerowie wydali się nam być miłymi i przyjaźnie nastawionymi do obcych. Nie są ostentacyjnie wylewni, a raczej zachowawczy i z początkowym dystansem. Nie spotkało nas nic złego, nikt nie próbował nas okraść czy oszukać. Często brano nas za Rosjan (słowiańska uroda) i w tym języku rozpoczynano rozmowy. Ponieważ język angielski nie należy tu do najbardziej popularnych ciężko było nam wejść z rozmówcami w bliższe dyskusje. Polska jest kojarzona jako kraj typowo europejski, bogaty i duży, ale również odległy i trochę z innej planety.

Z drugiej strony, odnieśliśmy wrażenie, że Azerowie na każdym kroku szukają możliwości dodatkowego zarobku. Wiele razy czuliśmy się jak chodzący bankomat, z którego można bezkarnie pobierać pieniądze za cokolwiek. Byliśmy w tej materii bardzo czujni i podobne (miłe, acz stanowcze) podejście polecamy każdemu. To jednak niewielki dyskomfort biorąc pod uwagę walory estetyczne i kulturoznawcze wyjazdu do Baku.

Deptak w Baku

Ciekawostki

  • Kierowcy jeżdżą mało przepisowo i bardzo szybko. Wszędobylskie klaksony oraz jazda na zderzaku czy zmiana pasów bez kierunkowskazów to najmniejsze z ich przewinień. Pieszy na jezdni jest celem a nie uprzywilejowanym uczestnikiem ruchu. Ścieżek rowerowych praktycznie nie ma, w sumie rowerów też nie widzieliśmy co jest logicznym tego następstwem. Prawda jest jednak taka, że dorosły Azer nie będzie przecież jeździł na rowerze jak dziecko.
  • To zdecydowanie kraj, gdzie obywatel ma mieć respekt do munduru, ponieważ funkcjonariusze nie tłumaczą niczego a tylko wydają kierowcom rozkazy. Nie wolno także wykonywać zdjęć nawet w okolicy budynków administracyjno-rządowych. Ot, taka obawa przed szpiegowaniem w stylu J. Bonda 😊 Dla równowagi warto dodać, że podobny klimat jest w większości nieeuropejskich krajów postsowieckich oraz... np. w Tajlandii.
  • To nie miasto dla niepełnosprawnych czy turystów z wózkiem dziecięcym. W przejściach podziemnych (swoją drogą czyściutkich i wyłożonych marmurem) nie ma podjazdów czy wind. W sumie to żaden minus, skoro podobnie jest w Rzymie 😊
  • W Baku da się zauważyć Rosjan, którzy są niby turystami ale sprawiają wrażenie czasowych emigrantów. Z drugiej strony nie spotkaliśmy żadnych Polaków, a innych obcokrajowców mogliśmy policzyć dosłownie na palcach jednej ręki. Z pewnością większość z nich to kontraktowi pracownicy firm wydobywczych.
  • Jest naprawdę czysto. Może nie wszędzie w Baku, ale jest zaskakujący ład i porządek, który porównać można nawet do surowego w tym temacie Singapuru. Architektura poza centrum sugerowałaby, że będziemy brnąć przez sterty śmieci podczas gdy jest dokładnie odwrotnie.
  • To pierwszy kraj sprawiający wrażenie nowocześnie rozwiniętego, gdzie jednak jest duże przywiązanie do gotówki. Poza turystycznymi miejscami może być ciężko z płatnością kartą, czego sami doświadczyliśmy. Musieliśmy na nowo nauczyć się sprawdzać ilość pieniędzy w portfelach.
  • Nie, nie widać z brzegu platform wiertniczych na Morzu Kaspijskim. Można takowe zobaczyć w porcie, gdzie są remontowane. Port z kolei jest za ogrodzeniem Meczetu Bibihaybat, do którego jedziemy szeroką arterią przy której ciągle pracują zabytkowe małe szyby wiertnicze i pompy. Ropa naftowa jest tutaj po prostu wszędzie.

Czy warto odwiedzić Baku?

Szczerze? Miasto nas zaskoczyło pozytywnie. Nie jest to „efekt wow” w stylu Nowego Jorku czy Hong Kongu, ale to kompletnie inna liga. Tę stolicę - jeśli już - należy raczej porównywać do Aten, Pragi czy Walencji. Baku jest pięknym przykładem rozwoju aglomeracji wskutek bumu na ropę naftową pod koniec XIX wieku. Wtedy zaprojektowano (także polskimi rękoma) obecne centrum co procentuje w postaci wielu unikalnych architektonicznie budynków wybijających się na tle socrealistycznego bełkotu.

Baku jest zaskakująco fajne, nowoczesne, czyste i przyjazne. Dynamiczne, ale tak w sam raz. Nie przytłacza choć czasem męczy. Cenowo do ugryzienia przez praktycznie każdego turystę. Oferuje proste rozrywki z dużą szczyptą historii, o której przed wyjazdem warto trochę poczytać. Gdyby zniesiono wizy pokusilibyśmy się o stwierdzenie, że Baku stałoby się bardzo popularną destynacją na przedłużony weekend i nie tylko. Obecnie zaś odsetek turystów nieazjatyckich jest znikomy – to jednak może być też niewątpliwa zaleta. Może zatem warto dać szansę temu miastu, tak jak my to zrobiliśmy?

5 1 głos
Oceń wpis:

Poprzedni

Następny

Poprzedni

ceny w maroko

Subscribe
Powiadom o
guest

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Ciekawy wpis? Dodaj swój komentarz.x