"Odwiedź dwa miasta" zachęcają reklamy Ministerstwa Turystyki Izraela w telewizji i internecie. Oczywiście chodzi o Tel Aviv i Jerozolimę, ale czy faktycznie warto wpaść choć na moment do tego pierwszego? Tel Aviv jest przez niektórych nazywany "bliskowschodnim Nowym Jorkiem", ale sąsiadująca Jaffa (będąca znacznie starszym miastem) niezbyt pasuje do tego porównania. No więc jak tam jest?
Tel Aviv
Miasto młode, powstałe w 1909 roku bardzo szybko dogoniło w rozwoju leżącą obok, nieco arabską, Jaffę... i ją przegoniło. To na Tel Aviv postawili Żydzi chcąc zbudować "coś swojego", od nowa, a nie adoptować już istniejące zabudowania jakiejkolwiek aglomeracji. Jak postanowili, tak zrobili - rok przed powstaniem miasta kupili kilka nadmorskich wydm tworząc podmiejską dzielnicę Ahuzat Bayit. Potem doszły kolejne i kolejne i kolejne... Po lepszych i gorszych okresach rozwoju miasta w 1950 roku (raptem 2 lata po proklamowaniu niepodległości Izraela i po wojnie izraelsko-arabskiej) połączyło się ono z Jaffą.
Według Żydów, stolicą Izraela jest Jerozolima (od 1980 roku). Według społeczności międzynarodowej występującej pod egidą ONZ tak niestety nie jest i dlatego większość ambasad jest zlokalizowana w Tel Avivie. Takie postrzeganie tej kwestii ma oczywiste źródła w sytuacji religijno-politycznej na Bliskim Wschodzie i stanowi ciągłe zarzewie konfliktów. Oliwy do ognia dolał jesienią 2017 roku prezydent USA D. Trump deklarując przeniesienie głównej placówki dyplomatycznej swojego kraju do Jerozolimy, uznając tym samym to miasto za stolicę Izraela.
Jaffa
Odkrycia archeologiczne pokazały, że historia osadnictwa na tych ziemiach sięga epoki brązu. Większy rozgłos Jaffa uzyskała za czasów krzyżowców, którzy wcielili miasto w skład Królestwa Jerozolimy. Dalsze wzmianki o osmańskich podbojach oraz Napoleonie tylko potwierdzały fakt, że miasto było ważnym portem w tej części basenu Morza Śródziemnego. Uległo dopiero w 1950 roku.
Zamieszkujący Jaffę Arabowie nie zaakceptowali rezolucji ONZ w sprawie podziału Palestyny i utworzenia Izraela oraz niezależnego państwa arabskiego. Koncepcja zakładała, że Tel Aviv przypadnie wyznawcom judaizmu, a Jaffa pozostanie w rękach arabskich. Z końcem 1947 roku zaczęły się walki. Ich finałem było przejęcie wiosną 1948 roku miasta przez Żydów i wygnanie arabskich mieszkańców.
Pierwsze wrażenia? Hmm...
Będzie brutalnie. To nie jest mój klimat. Tel Aviv będący naprawdę dużą aglomeracją i centrum nowoczesnego biznesu wydawał się być w mojej wyobraźni prawdziwą perłą na nieco zaśmieconym, nieestetycznym Bliskim Wschodzie. W końcu miasto powstało praktycznie od zera - jak w grze komputerowej. Żydzi mieli możliwość powołania do życia tworu będącego spełnieniem marzeń każdego architekta... ale coś nie wyszło. Gdzieś wkradł się błąd.
Oczywiście są piękne zakątki, piaszczyste plaże, nowoczesne drapacze chmur, ale też korki, śmieci, drożyzna i marketing. Ten ostatni czynnik chyba najbardziej wpływa na poziom rozczarowania. Jak bowiem określić wrażenia z przebywania w mieście zdającym się być przerośniętym miastem wojewódzkim, z ambicjami, ale mimo wszystko sprawiającym wrażenie nieco prowincjonalnego?
Jaffa jest nieco inna i wiem dlaczego. Tutaj nic nie udaje czegoś innego, nawet jeśli jest odrestaurowane to kipi historią. Bliski Wschód = Arabowie i choć na ulicy słychać dużo języka rosyjskiego to architektura i styl życia mieszkańców robią swoje. Jest bardziej swojsko, bez zbędnego dystansu, wręcz sympatycznie. My to kupiliśmy i zaakceptowaliśmy.
Transport
- Jeżeli planujesz oprzeć swój wyjazd do Izraela o komunikację zbiorową, to najwygodniej dotrzeć do Tel Avivu (stacja Ha'Hagana) z lotniska TLV Ben Gurion (Terminal 3) pociągiem kursującym co 30 minut. Podróż to mniej więcej kwadrans, koszt 13,50 NIS (jeśli chcesz miejsce rezerwowane to +5 NIS). Pamiętaj, że w czasie szabatu (piątek-sobota) pociągiem nie pojedziesz.
- Jednak wolisz taksówkę? Na lotnisko jeździ tylko jedna korporacja i ma niestety obrzydliwie wysokie stawki. Częściowo wynika to z ogólnej drożyzny, a częściowo z wysokiej opłaty za wjazd na teren lotniska. Ja nie zapłaciłabym jednak prawie 140 NIS. W tym przypadku także podróż w czasie szabatu nie jest gwarantowana.
- Gdzieś pomiędzy powyższymi opcjami znajdują się marszrutki, a więc niewielkie busy, parkujące w okolicy postoju taksówek. Są nieco inne niż te np. w Kijowie, niemniej dowiozą Ciebie bezpiecznie pod same drzwi. Kurs w jedną stronę do Tel Avivu kosztować może 35-60 NIS. Niestety busy nie odjeżdżają o ustalonych porach a wtedy, gdy się zapełnią. W drodze na lotnisko wskazanym jest aby zawczasu zadzwonić do firmy przewozowej i zarezerwować sobie fotel. Na szczęście marszrutki jeżdżą 24/7.
Podczas naszego pobytu w Izraelu poruszaliśmy się wynajętym samochodem, stąd oczywistym było dla nas znalezienie dogodnego parkingu w południowej części Tel Avivu, blisko Jaffy, aby pieszo eksplorować aglomerację. Zapomnij o bezpłatnym postoju, tu wszystko kosztuje - godzina przy krawężniku to 6 NIS. Nasz parking kosztował 20 NIS z uwagi na sobotni szabat.
Plaże
Jakieś 14-15 kilometrów. Tyle liczy sobie nabrzeże z czystą wodą i miłym piaskiem. Jest to naprawdę zadbana część miasta i z dużą liczbą budek ratowniczych rodem ze "Słonecznego Patrolu". Dość gęsto poustawiane są jednak także znaki ostrzegające o zakazie kąpieli, jednak - co widać gołym okiem - stanowią one jedynie pewną sugestię.
Wzdłuż linii brzegowej wije się bardzo przyjemna promenada. Bez nadmiaru sklepików, za to szeroka, z pięknymi widokami i fajnym placem zabaw dla dzieci. Widać, że jest popularna wśród mieszkańców i nie ma co się dziwić. Tak, w tym miejscu Tel Aviv jest ładny 🙂
- Wybrzeże Izraela znane jest z silnych prądów wstecznych, które niewprawionego pływaka mogą wciągnąć głęboko w morze. To główny powód, dla którego obowiązują w mieście zakazy kąpieli poza wyznaczonymi obszarami.
- Drugim powodem są występujące sezonowo meduzy. Nie są to stworzenia śmiertelnie groźne dla ludzi, jednak spotkanie z nimi skończyć się może bolesnymi poparzeniami skóry.
- Wśród 16 głównych plaż miasta na pewno znajdziesz tą dla siebie. Ortodoksyjni Żydzi odwiedzają Religious Beach, podczas gdy miłośnicy czworonogów Doggie Beach. Są też plaże, których nazwy mówią same za siebie - Gay Beach.




Zwiedzamy Tel Aviv
Miejsc do odwiedzenia w tym kosmopolitycznym mieście trochę jest. Sądzę, że każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie od tego czy jest tu z rodziną, szuka plażowego wypoczynku czy nocnego życia. Duża liczba szklanych wieżowców tworzy ciekawy pejzaż tuż nad brzegiem Morza Śródziemnego, ale jeśli szukasz mniej doskonałych i nadwyrężonych zębem czasu budowli też takie znajdziesz. Raczej w Jaffie... do której dojdziesz promenadą w tempie spacerowym.
Port Jaffa
Co tu jest fajne? Ludzie. Portowa Jaffa nie jest zamkniętym podczas szabatu miastem i tętni życiem. To tu przychodzą rodziny z dziećmi aby spotkać się ze znajomymi i przy okazji przekąsić co nieco. Wino leje się strumieniami, a w powietrzu czuć zapach świeżo mielonej kawy... i ryb. Port cały czas działa, choć jest bazą dla mniejszych łajb oraz kutrów rybackich. Jest to także dość droga miejscówka i praktycznie jedyna (jaką znaleźliśmy) serwująca świeże ryby i inne owoce morza. No, ale co w Tel Avivie jest tanie 🙂
Port w Jaffa jest jednym z najstarszych na świecie. Działa nieprzerwanie od - bagatela - 4000 lat! Wzmianki o nim znajdują się na egipskich pergaminach czy w Biblii.





Tuż przy porcie warto zadrzeć wyżej głowę i znaleźć (nieczynną już niestety) latarnię morską, aby następnie zagubić się w wąskich uliczkach pieczołowicie odrestaurowanej starówki. Tak, jest tutaj trochę turystycznie, ale w granicach przyzwoitości. Wspinając się ponad port dotrzemy w okolice zabytkowego franciszkańskiego kościoła św. Piotra (zbudowanego na gruzach średniowiecznej cytadeli), w którym ciągle odprawiane są msze. W trzech językach, w tym po polsku. To Plac Kedumim.


Stara Jaffa
Kompletnie inna, normalna, przypominająca Akkę. Sympatyczna, przyjazna i pełna życia. Jaffa w stosunku do Tel Avivu prezentuje inny (arabski) pomysł na miejską infrastrukturę i zdecydowanie przypadnie do gustu szukającym mniejszej architektury. Także starszej, okraszonej historią i miejscami nieco zaniedbanej, a raczej zaśmieconej współczesną cywilizacją. W tej części aglomeracji warto po prostu zagubić się i krążyć uliczkami chłonąc klimat. Wpaść na pchli targ po drobne zakupy (ale nie w sobotę z uwagi na szabat), rzucić okiem na słynną (choć nie tak starą) Wieżę Zegarową i meczet Mahmudiego z 1812 roku.
Funkcjonalny Bauhaus (Białe Miasto)
Najstarsza dzielnica Tel Avivu, Neve Cedek, szybko okazała się niewystarczająca aby pomieścić napływających do Palestyny uchodźców. Nieco chaotyczna zabudowa musiała ustąpić miejsca planowaniu urbanistycznemu na szerszą skalę oraz profesjonalnym architektom. Tak powstało, określane skrótowo ze względu na główny kolor elewacji, Białe Miasto. Rozciąga się ono w przybliżeniu pomiędzy wspomnianym Neve Cedek, King George st., Dizengoff st. a al. Rotshilda. Jest to rzeczywiście ładny fragment miasta, przedstawiający ciekawy nurt architektoniczny i wyróżniający się na tle okolicznych, zdecydowanie mniej okazałych i doskonałych budynków. Jeśli szukasz czegoś innego niż szklane wieżowce nad brzegiem morza, to tuż za nimi znajdziesz owe bauhausowe rozległe domy.
Jest to nurt architektoniczny wywodzący się z Niemiec, choć czerpiący także nieco z socrealizmu. Zakłada on połączenie trzech elementów przy projektowaniu budynków - prostoty, funkcjonalności i przestrzeni. Budynki znajdujące się w Tel Avivie są wpisane na listę UNESCO stanowiąc jednocześnie największe na świecie skupisko tego stylu.


Zwyczajny Tel Aviv
Każdy przewodnik zachęca do odwiedzenia wyjątkowych, ciekawych i atrakcyjnych miejsc. Na co dzień jednak lokalni mieszkańcy nie uganiają się pomiędzy historycznymi monumentami a punktami widokowymi. Tak, spędzają dużo czasu na plażach, ale ktoś przecież musi dostarczać towar do sklepów, dbać o zieleń miejską czy rozbudowywać "business city". Jak zatem wygląda zwykła ulica miasta? Jest daleka od ideału, co nie znaczy że brzydka. Często udekorowana symbolami religijnymi bądź państwowymi, wołająca o remont ale z drugiej strony taka swojska i skracająca dystans pomiędzy lokalsem a przyjezdnym. Na szczęście zawsze bezpieczna, choć i tu zdarzyć się może coś przykrego. Jak wszędzie.





Bulwar Rothschilda
To reprezentacyjna część Tel Avivu - czytaliśmy przed wyjazdem. Jeżeli miasto to "Nowy Jork Bliskiego Wschodu", to ta aleja powinna być jak Park Ave. Nie, nie jest, nie dajmy się zwariować. Najbliżej jej do paryskiego Montmartre zmieszanego z lekkim prowincjonalizmem. Widać jednak życie, widać inny Izrael niż ten w Jerozolimie czy Tyberiadzie. Pary gejów przechadzają się swobodnie po ulicy, niezliczona liczba knajpek tętni muzyką i brzękiem szkła, a obok współczesności tego kraju stoją niemi świadkowie - bądź co bądź - niedawnych walko o niepodległość jak np. Independence Hall.
Oprócz teorii spiskowych i bankowości, nazwisko przebogatej rodziny Rothschildów (wywodzących się z XIII-wiecznych Niemiec) jest znane z uwagi na ich szczodry wkład finansowy w tworzenie pierwszych osiedli żydowskich na terenach Palestyny oraz podobnie hojną rękę przy tworzeniu samego państwa Izrael.
Dawid Ben Gurion nazywany twórcą Izraela pochodził… z Płońska pod Warszawą. Dokładnie z domu przy współczesnej ul. 15 Sierpnia 21a.




Newe Cedek
To pierwsza dzielnica żydowska zbudowana poza Jaffą, co miało swoje konsekwencje w postaci stworzenia podwalin współczesnego Tel Avivu. Budynki są dość eklektyczną mieszaniną wielu stylów, a część z nich zaliczana jest do bauhaustycznego tzw. Białego Miasta. W szabat oczekiwaliśmy zamkniętych restauracji i sklepów, podczas gdy tętniło tam życie chyba jeszcze intensywniej niż na bulwarze Rothschilda.
Newe Cedek to obecnie dzielnica wszelkiej maści artystów, co słychać idąc Shabazi st. i napotykając co krok dźwięk skrzypiec, gitar czy pianina. Pełno tu także przeróżnych galerii sztuki, sklepów z pamiątkami ale i barów. Jest tłoczno i gwarno choć widać, że bawi się głównie zamożniejsza część społeczeństwa. Niedawno magistrat miasta ogłosił plan rozwoju tej części aglomeracji, w tym wybudowanie nowych wieżowców i parkingów. To spotkało się z niezrozumieniem mieszkańców, którzy z roku na rok są coraz bardziej świadomi historii tego miejsca. Boją się utraty charakteru miejsca, z którego wywodzi się obecny Tel Aviv. Chyba mają rację.

Tel Aviv, Jaffa. Warto?
Z założenia nie wierzę reklamom, ponieważ jeśli coś samo z siebie przedstawia wysoką wartość ludzie i tak będą do tego przekonani. Tel Aviv jest wg. mnie niejednorodny. Przedstawia (w Jaffie) ciekawą historię, a jednocześnie (w Tel Avivie) ją zatraca. Zachęca plażami i zniechęca intensywnym marketingiem turystycznym. Chce być wielki będąc jeszcze daleko za podobnymi miastami na świecie. Pokazuje, że warto go odwiedzić, ale nie warto kupować go w całości. Szaleńczo goni za nowoczesnością i dopiero zaczyna dostrzegać swoją przeszłość jako największy skarb.

Jeśli zatem szukasz wakacyjnej destynacji, to są ciekawsze i tańsze miejsca na świecie. Jeśli szukasz doznań religijnych, to nie ma takiego argumentu, który odwiódłby Ciebie od wizyty w Izraelu. Natomiast chcąc poznać różnorodność kraju, jego ludzi, architekturę, przebogatą historię i przyrodę to musisz tu wpaść. Tel Aviv nie gryzie, ale nam wystarczył na chwilę.