Zabytki Wenecji to coś więcej niż kilka(naście/dziesiąt) budowli wzbudzających ogólny zachwyt. Tak naprawdę to całe miasto wraz z laguną i populacją gdzieś między Gdynią a Białymstokiem, jest żyjącym pomnikiem UNESCO… który tonie. 119 wysp i 455 mostów budowanych od przeszło 1500 lat jest świadkiem praktycznie całej nowożytnej historii Europy. To musiało odbić swoje piętno choćby w architekturze. I odbiło.
Zabytki Wenecji
Mieliśmy dylemat od czego zacząć, jak ułożyć logiczny plan zwiedzania miasta? Odłożyliśmy daleko pomysł „zaliczania” kolejnych atrakcji przez co z ich części musieliśmy po prostu zrezygnować. W końcu uznaliśmy, że Wenecja wymaga bardziej holistycznego podejścia i traktowania jako jeden potężny, acz urokliwy (szczególnie wieczorem), zabytek. Chyba udało nam się złapać klimat panujący w mieście… ale kosztowało nas to sporo :).
Wskazane poniżej atrakcje nie są jedynymi przez nas odwiedzonymi, ale z pewnością wymagają atencji każdego turysty. Pozwalają także spojrzeć na Wenecję jak na skomplikowany organizm, w którym kwestie społeczne, religia, ekonomia, polityka i wojsko tworzyły przez kilkaset lat niebywałą mieszankę okraszoną dużą ilością szeroko pojętego bogactwa.
Bazylika Św. Marka
Zaczynamy z najwyższej półki, bo i większość turystów – oprócz wałęsania się po uliczkach – chce tu trafić. Zabytki Wenecji są znane na całym świecie, ale chyba tego budynku sakralnego nic nie przebije. Jego konsekracja odbyła się w 832 roku, a więc jeszcze przed chrztem Polski. Trochę dawno. Od tego czasu bazylika była wielokrotnie niszczona i przebudowywana, aby swój obecny kształt uzyskać mniej więcej w XV wieku. Ciekawostką architektoniczną jest fakt, że budowla wzorowana była na Kościele Dwunastu Apostołów (Konstantynopol) i utrzymana w stylu bizantyjskim choć z wieloma elementami charakterystycznymi dla architektury islamu (np. kopuły).
Bazylika nie do końca jest autorskim dziełem lokalnych artystów i rzemieślników. Pamiętajmy, że średniowiecze to czas częstych wypraw zbrojnych po szeroko rozumiane łupy. W ręce Wenecjan wpadały zatem – oprócz drogocennych kruszców i przypraw – także dzieła sztuki czy elementy architektury. W ten sposób np. środkowy portal bazyliki zdobią cztery konie z kwadrygi czy złoty lew pod statuą św. Marka. Oba dzieła zostały przywiezione z Konstantynopola. Tzn. skradzione dla jasności.
Dlaczego Św. Marka?
Wenecja, w czasach gdy budowano bazylikę, była pod dużymi wpływami Bizancjum, a Konstantynopol miał już swojego św. Teodora. Kupcy weneccy wpadli na dość sprytny pomysł aby wyrwać się spod jarzma wschodniego imperium. Wykradli szczątki św. Marka znajdujące się w egipskiej Aleksandrii, następnie spreparowali i puścili w świat odpowiednią legendę, po czym proklamowali oderwanie się z Imperium Bizantyjskiego nowopowstałej Republiki Weneckiej. Ta – zgodnie z wcześniej przygotowaną historią – miała powstać w miejscu, w którym anioł wskazał św. Markowi miejsce jego pochówku, na wyspach Laguny Weneckiej. Proste? Proste. Tak tworzy się historię na bieżące potrzeby.
Bazylika Św. Marka stoi… na drewnianych palach – tak zresztą budowano kiedyś w całej Wenecji. Pale są podobno w doskonałym stanie, bowiem zanurzone w piaskach pod laguną tkwią w beztlenowym środowisku. Nic nie gnije czy butwieje. Badania wykazały, że najstarsze mają 500-600 lat, a więc chyba musiały być już kiedyś wymieniane. Jak?
W środku
… jest pięknie i fascynująco nie tylko dla fanów stylistyki sakralnej. Stopień skomplikowania prac daje do myślenia tym bardziej, że w ówczesnych czasach malarze nie dysponowali takimi narzędziami jak obecnie. Poza tym wszędzie kapie złoto, jest przebogato. Zabytki Wenecji niejedno mają imię, ale nie spodziewaliśmy się aż takiego przepychu. Niestety obowiązuje całkowity zakaz robienia zdjęć, a (choć wstęp jest bezpłatny) do muzeum, na galerię i do skarbca obowiązują bilety (2-5 EUR).
Dzwonnica Św. Marka
Jest najwyższym budynkiem w całej Wenecji wznosząc się na ok. 99 metrów. Była wielokrotnie przebudowywana i podwyższana, aby uzyskać ostateczny kształt w XVI wieku. Dzwonnica pełniła także w przeszłości funkcję wieży obserwacyjnej, skąd wypatrywano wrogich statków zbliżających się do Wenecji. Koszt wejścia to 8 EUR. Czy warto? Przy ładnej pogodzie, dla podziwiania miasta z góry i kilku fantastycznych zdjęć zdecydowanie tak. Czy byliśmy? Nie. Woleliśmy podziwiać miasto z poziomu chodników.
Plac Św. Marka
Szczerze? Myśleliśmy, że jest większy i bardziej okazały. Naprawdę. Nie zamierzamy jednak odebrać mu walorów estetycznych do końca, ponieważ jest naprawdę ładny i dostojny. Przypomina nieco Plaza Mayor w Madrycie. Razem z przyległą Piazettą tworzą literę L prowadząc turystów do Bazyliki Św. Marka tak, aby przy dzwonnicy skręcić w prawo do Grand Canal. Ach te Zabytki Wenecji.
Plac żyje dniem i nocą, niczym dworzec PKP w ruchliwym mieście. Ktoś delektuje się piekielnie drogim espresso, aby kątem oka dostrzec grupę Amerykańskich nastolatków targających w pośpiechu bagaże z jeszcze przypiętymi metkami lotu z Atlanty. Kolejka Azjatów umila sobie czas w oczekiwaniu na wejście do Bazyliki Św. Marka głośnymi dyskusjami. Ktoś pięknie gra na pianinie czy innym saksofonie. Lokalni kuglarze w strojach z epoki uwijają się między turystami. Nad tym wszystkim unoszą się gołębie (Boszsz… żeby tylko nic mi nie spadło na ramię), a pod nogami często jest mokro. Istny kocioł tysięcy ludzi spragnionych co najmniej „odhaczenia”, że tu byli. Mimo to romantyzm wiruje w powietrzu.
Jeszcze w XII wieku plac był co najmniej o połowę mniejszy i rozdzielony kanałem. Wtedy także postanowiono największy plac Wenecji powiększyć i podwyższyć, a sam kanał zamurowano od góry kamieniami i cegłami. Ten istnieje do dziś, choć z pewnością jest zalewany wodą kilkaset razy w roku.
Muzeum Correr, Muzeum Archeologiczne i Biblioteca Marciana
Zabytki Wenecji to nie tylko budynki. Eksponatami klasy zerowej są też zbiory zgromadzone w licznych muzeach. Nam udało się odwiedzić trzy zlokalizowane praktycznie na samym Placu Św. Marka. Prawdopodobnie nie skusilibyśmy się na drogie bilety wstępu, gdyby nie były w pakiecie na kupionej przez nas karcie Venezia Unica.
- Muzeum Correr – jest domem weneckiej sztuki i ukazuje historię miasta przez pryzmat obrazów, rzeźb ale też przedmiotów codziennego użytku czy odzieży.
- Muzeum Archeologiczne – nazwa mówi sama za siebie. Tu możemy podziwiać unikalne znaleziska datowane na czasy starożytnego Egiptu, Babilonu czy bliższej nam antycznej Grecji.
- Biblioteca Marciana – zbudowana w XV wieku służyła do przechowywania greckich i łacińskich kodeksów, wśród których znajdują się bezcenne manuskrypty jak np. Breviario Germani z V wieku czy Mapa Świata Fra Mauro.
W korytarzach Muzeum Archeologicznego znajduje się szatnia ze schowkami na plecaki czy wierzchnią odzież, a tuż przy niej niczego sobie bistro z fantastyczną kawą za 3 EUR. Nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie fakt, że w tej cenie w tej lokalizacji (Plac Św. Marka) nie uda nam się nic przyzwoitego wypić, a poza tym siedzimy na wysokości 2-3 piętra z piękną panoramą placu i Bazyliką Św. Marka w tle. Minusy? Trzeba mieć bilet do muzeum.
Pałac Dożów
Historia donosi, że budynek powstał ok. 814 r. na bazie wcześniejszej twierdzy bizantyjskiej. Tak, w IX wieku! Oczywiście pierwotnie była to zapewne niepozorna drewniana chatka, ponieważ w późniejszym okresie miasto (a w zasadzie zbiorowisko autonomicznych wysepek) często trawiły pożary i wszelkie zabudowania po prostu znikały. Wiemy o kilku udokumentowanych pożarach budynku podobnie jak wiemy, że jego funkcja była dość płynna – od siedziby weneckich władz, poprzez sądy i biblioteki, po administrację samego Napoleona. Jednak od 1923 r. Pałac Dożów pozostaje niezmiennie jednym z najczęściej na świecie obleganych muzeów. Jak na zabytki Wenecji prezentuje się ekstremalnie okazale.
Co jest w środku?
- Zbrojownia z przeszło dwustoma eksponatami;
- Nowe Więzienie z początków XVII wieku;
- Museo dell’Opera (łącznie sześć sal) gdzie zobaczyć można 42 kapitele z arkad;
- Apartamenty Doży, a więc bezcenne Sala Corner, Sala Grimani, Sala degli Scarlatti, Sala dei Ritratti e Sala degli Scudieri, Sala dello Scudo, Sala degli Stucchi o Priuli, Sala Erizzo, Sala dei Filosofi;
- Renesansowy dziedziniec, który wychodzi na Schody Olbrzymów;
- Piękne loggie z arkadami;
- Sale Instytucjonalne (np. Sala Wielkiej Rady), na trzech piętrach.
Szczególnie interesującą jest Salla del Magior Consiglio (Sala Wielkiej Rady), która jest jednym z największych tego typu pomieszczeń na świecie (bez kolumn podpierających strop). Dlaczego nie znajdziemy tam dzieł bizantyjskich, tak ochoczo prezentowanych w innych przybytkach Wenecji? Średniowieczne pożary, ale nie tylko. Dużo później, bo na przełomie XVIII i XIX wieku, Napoleon nie był witany w Republice Weneckiej z otwartymi ramionami. Prosty lud nie miał dostępu do gumowych opon czy rac dymnych aby je palić na barykadach, więc plądrował urzędy miasta i wrzucał do ognia wszystko oprócz boazerii i żyrandoli. To co uniknęło ognia, popłynęło statkami do paryskiego Luwru.
Most Westchnień
Formalnie rzecz ujmując Most Westchnień przynależy do Pałacu Dożów, ponieważ łączy ten kompleks z leżącym po drugiej stronie niewielkiego kanału więzieniem (o ołowianym dachu). Jest z pewnością najbardziej znanym mostem w Wenecji, a jego nazwa wzięła się od rzekomych westchnień skazańców idących z sali sądowej do lochów. Kilka lat temu przechodził kosztowną restaurację (zabytki Wenecji nie są proste w renowacji), która uzyskała negatywny rozgłos z powodu całkowitego zakrycia mostu reklamą wielkopowierzchniową. Za to udało się przywrócić go do życia. Ba, nawet przez niego przechodziliśmy.
Ten słynny rodowity wenecjanin został w 1755 r. osadzony w więzieniu przy Pałacu Dożów za rzekome spiskowanie z francuskim ambasadorem… a prawdą jest, że łączyła obu panów wspólna kochanka (Casanova znany był w całej Europie ze swego awanturniczego i rozpustnego życia). Ciekawostką jest fakt, że on i jeszcze dwóch więźniów są jedynymi, którym udała się ucieczka z tego więzienia. Nasz bohater wyszedł z niego głównymi drzwiami Pałacu Dożów robiąc uprzednio dziurę w dachu. Wśród wielu przygód Casanovy znalazła się też jedna w Polsce, gdzie pojedynkował się na pistolety z Branickim. Tak, tym od Pałacu w Białymstoku. Stąd – podobnie jak z większości wcześniejszych miejsc – musiał szybko uciekać przed gniewem króla St. A. Poniatowskiego. Chyba nie żałował, ponieważ wcześniej opisywał lokalne kobiety jako mało urodziwe.
Most Rialto
Pierwotna wersja sięga 1170 r., choć wtedy była to drewniana, pływająca przeprawa. Jak większość budowli tych czasów także most był wielokrotnie palony. Celowo lub przypadkowo. Finalny kształt most otrzymał w XVI wieku, a nazwę odziedziczył od leżącej obok dzielnicy. Ta z kolei przez setki lat uznawana była za centrum finansowe Republiki Weneckiej, a więc takie współczesne business city ze szklanymi wieżowcami 🙂
To co możemy obecnie podziwiać ma ok. 500 lat i stoi na blisko 12000 drewnianych palach wbitych – jak w przypadku Bazyliki Św. Marka – głęboko w ziemię. Niby taka partyzancka metoda budowania, ale działa! Co ciekawe – most ukrywa w swoim wnętrzu dość urokliwą alejkę handlową o długości ok. 30 m łączącą uliczki targowe na obu brzegach. Nie muszę wspominać, że to jest między innymi powód wiecznego tłoku na moście i w jego bezpośredniej okolicy.
Most Rialto był przez setki lat jedynym na Grand Canal. Kolejny powstał całkiem niedawno, bo w 1854 r. (Ponte dell’ Academia). W 2013 r. most przechodził nieprzewidzianą i nagłą konserwację z uwagi na postępujące zniszczenia i zapadnięcie się dwa lata wcześniej jednego z jego końców o 25 cm. Od tego czasu jest całodobowo monitorowany setkami czujników umieszczonych w jego drewnianych fundamentach.
Pałac Ca’ d’Oro
Powstał w XV wieku na zamówienie pewnego weneckiego kupca. Od początku miał służyć jako publicznie dostępna galeria sztuki, a nie piękna posiadłość bogatego mieszanina. Wyjątkowość budynku polega na jego wizualnej asymetrii oraz udokumentowanym fakcie pokrycia wielu elementów fasady czystym złotem (którego obecnie nie uświadczymy). Pałac jest świetnym przykładem stylu nazwanego gotykiem weneckim i pozostaje w rękach państwa od 1922 r. jako Galleria Giorgio Franchetti.
Zabytki wenecji to także… arsenał
Powstał dawno bo w 1104 r. kiedy to składał się raptem z dwóch rzędów baraków rozdzielonych kanałem. Do XX wieku był ośmiokrotnie rozbudowywany i doczekał się produkcji okrętów podwodnych. Arsenał nie jest dostępny dla zwiedzających, ponieważ ciągle działa tam stocznia pod egidą władz lokalnych i wojska. Jego złote czasy to okres ery preindustrialnej, a więc wszystko przed wynalezieniem silnika parowego. Zabytki Wenecji mają niejedno imię.
Największa stocznia świata
Arsenał w szczytowym okresie dawał pracę 16000 ludzi, którzy na przestrzeni wieków wybudowali ponad 3000 jednostek pływających. To robi piorunujące wrażenie! Republika Wenecka mogła poszczycić się potężną flotą handlową i wojenną, które w tamtych latach dawały przewagę na morzach i oceanach. II wojna światowa to był definitywny koniec Arsenału, który zaczął podupadać. Dopiero lata 80. minionego wieku przyniosły iskierkę nadziei na przywrócenie tych 28 ha historii Włoch do życia.
Muszę stwierdzić, że to jedna z przyjemniejszych części Wenecji, leżąca wcale nie tak daleko od Placu Św. Marka. Warto tutaj wpaść choćby na moment z kilku powodów:
- piękna panorama na Grand Canal i zatokę;
- o 80% mniej turystów niż w epicentrum Wenecji;
- tańsze jedzenie i napoje;
- cisza;
- lokalni mieszkańcy;
Na statkach do miasta przybywały też szczury, a z nimi dżuma, która dziesiątkowała ludzi. Od 1468 r. wprowadzono obowiązkową 40-dniową kwarantannę dla wszystkich jednostek pływających przybywających do Wenecji. Wwożone towary dezynfekowano octem i okadzano ziołami.
Bazylika Santa Maria della Salute
Obok Placu i Bazyliki Św. Marka, Mostu Rialto jest chyba najczęściej uwiecznianym budynkiem wśród zabytków Wenecji. Nie ma co się dziwić – jest okazała, dominująca nad okolicą i pięknie komponuje się w kadrze. Bazylika powstała w XVII wieku jako wyraz wdzięczności mieszczan za zakończenie epidemii dżumy (jeśli uważnie czytasz ten wpis to wyciągniesz wniosek, że dezynfekcja octem i okadzanie ziołami za dużo nie dawały).
Tak, jest piękna. Może niekoniecznie w środku ale z zewnątrz robi wrażenie tym większe, im bliżej jesteśmy. Bywaliśmy tam co wieczór z uwagi na nieopodal położony pensjonat, w którym spaliśmy. Stojąc na cyplu kościół pozwala, chodząc wokół niego, podziwiać zarówno Grand Canal, Pałac Dożów, San Giorgio Maggiore czy wyspę i dzielnicę Guidecca.
Getto weneckie
Żydzi w Wenecji byli od dawna. Nie mieli jednak prawa nabywać ziemi czy wchodzić w związki małżeńskie z katolikami i dlatego parali się medycyną oraz lichwą. Tylko oni mieli usankcjonowane prawo do ustanawiania odsetek od udzielanych pożyczek. W szczytowym okresie XVII wieku liczba Żydów dobijała do 5000 osób ścieśnionych na małej powierzchni w północnej dzielnicy Cannaregio. Tu powstało getto północne i południowe (zamykane na noc drewnianymi bramami), a sama fraza zrobiła – szczególnie w XX wieku – furorę w całej Europie.
Brak miejsca pod rozbudowę poziomą wymusił wznoszenie budynków coraz wyżej. Dlatego właśnie tylko tutaj zabytki Wenecji to 7-8 kondygnacyjne domy o wysokości pięter w przedziale 1,8-2 m. Drugim skutkiem braku przestrzeni było lokowanie synagog bezpośrednio w domach mieszkalnych. Z tego powodu świątynie po dziś dzień są praktycznie niezauważalne z ulicy, choć podobno bogato zdobione wewnątrz.
Weneccy Żydzi, nigdy nie zasymilowali się w ramach własnego środowiska. Powstawały synagogi Żydów hiszpańskich, włoskich czy portugalskich. Nie połączyli się nawet po wyzwoleniu i powstaniu Królestwa Włoch w połowie XIX wieku. Do dziś w dzielnicy mieszka ich tylko raptem ok. 500.
Zabytki Wenecji – podsumowanie
Zabytki Wenecji są piękne, unikatowe, niepowtarzalne. I pomyśleć, że kiedyś – a dokładniej w XVIII wieku – miasto było europejską stolicą erotyki i prostytucji. 12 000 dam wolnych obyczajów „obsługiwało” 100 000 mieszkańców. Myły włosy w moczu, co nadawało im złoto-czerwonej barwy, chadzały na wysokich koturnach i stanowiły wzór kobiecej urody. To wszystko już barwna przeszłość. A przyszłość?
Przyszłość wydaje się rysować w bardziej szarych kolorach. Miasto tonie. Pod wodą i od zalewu mas turystów. Niektórzy inżynierowie uważają, że za ok. 100 lat większość zabytków Wenecji pochłonie bezpowrotnie morze. To jest naprawdę powód, dla którego warto odwiedzić miasto. Już, teraz. Zgadza się, koszty kilkudniowego pobytu są naprawdę astronomiczne (choć można je obniżyć rezygnując z restauracji na rzecz tanich supermarketów), ale walory estetyczne i mury przesiąknięte historią są tego warte. Tylko znajdź swoją własną Wenecję, nie tą z pocztówek i opowiadań. Pozwól się zgubić w wąskich uliczkach, posłuchaj śpiewających wieczorem gondolierów, zjedz pyszne lody i kup sobie małą pamiątkę na jednym z pchlich targów. Ach, koniecznie zostań tutaj na noc. Choćby jedną.