Pisałam już o moich mazurskich znaleziskach (wieszak i sekretarzyk). Od początku miałam pomysł na metamorfozę wieszaka. Plan był prosty: pobielić, postarzyć i postawić w wyjątkowym miejscu. Jak mi wyszło?
Wieszak… do roboty!
Wieszak kupiłam w małym mazurskim sklepiku ze starociami za 25 zł. Śmiesznie niska cena za taki wyjątkowy przedmiot. Biała farba akrylowa i papier ścierny kosztowały ok. 15 zł. Nie licząc mojej pracy, całość kosztowała ok. 40 zł.
Krok po kroku
- Wieszak był pokryty bordową farbą. Była w dobrym stanie i tylko lekko ją przeszlifowałam papierem ściernym. Zaszpachlowałam uszkodzenia i bruzdy, a następnie wyrównałam powierzchnię.
- Krawędzie wieszaka przetarłam świecą. Tak, tak – zwykłą świeczką. To prosty i efektowny zabieg (niżej opiszę jaki efekt można w ten sposób uzyskać). Smarowałam grubą warstwę, bo chciałam, aby przetarcia były dobrze widoczne.
- Pomalowałam całość białą farba akrylową (dwa razy).
- Przetarłam papierem ściernym miejsca pokryte świecą. Farba pięknie schodziła z „naświecowanych” miejsc.
W tym zadaniu czynny udział brał mój synek
Ma już przecież 1,5 roku i czas na naukę rzemiosła 😉 Poważnie mówić wyrywał mi z ręki papier ścierny i sam szlifował nóżki wieszaka. Jaki był szczęśliwy… Prawie tak, jak w dniu, gdy tata pozwolił mu odłożyć na miejsce wkrętarkę. Oj, chyba obarczyliśmy go genetycznie zamiłowaniem do majsterkowania. Wieszak gotowy! Tylko przedpokój przypomina jeszcze stodołę, a nie mieszkalną część domu.