Malezja i Singapur w 18 dni – ile to kosztuje?

Panuje przekonanie, że podróże są drogie, a dalekie wyjazdy wręcz obrzydliwie. To mit. Koszty podróży do Azji oczywiście wydatnie obciążają budżet domowy, ale w porównaniu do wakacji w Europie wydają się być wręcz tańsze z uwagi na koszty życia. Sztuką jest odpowiednie żonglowanie wydatkami i utrzymywanie balansu pomiędzy portfelem a kuszącymi atrakcjami. Malezja i Singapur kosztowały nas mniej więcej 3900 zł za osobę na 18 dni. Dużo? Mało? Sprawdźmy szczegóły.

Koszty podróży

Kiedy już mamy określoną destynację wyjazdu pojawiają się pierwsze koszty. W tej grupie znajdą się na 100% bilety lotnicze, zakwaterowanie, ubezpieczenie i wynajem samochodu. To oczywiście dotyczy naszych podróży i jest zależne od samego planu realizowanego już na miejscu.

Ponieważ 95% wyjazdów realizujemy z dzieckiem nie chcemy szukać noclegu dopiero po przylocie. Takie planowanie trochę nas uspokaja. Samochód także nie jest obowiązkowym punktem każdego wyjazdu. Inaczej zwiedzamy europejskie miasta, a inaczej rolnicze tereny Tajlandii. Zawsze jednak dmuchamy na zimne i zaopatrujemy się w rozsądne ubezpieczenie. Tak, to podnosi koszty podróży, ale czy warto ryzykować? Malezja i Singapur to cywilizowane (ba!) kraje, a sam wyjazd nie był naszym pierwszym w te rejony świata. Wiedzieliśmy zatem, co nas może czekać. Przejdźmy do szczegółów.

Malezja i Singapur – co opłaciliśmy przed wyjazdem

Bilety lotnicze, mieszkanie, hotele, samochód i ubezpieczenie – to wszystko znalazło się na naszej check-list do załatwienia jeszcze w Polsce. Dla ułatwienia, koszty podajemy w złotówkach, choć oczywistym jest, że niektóre pozycje opłacaliśmy w walucie lokalnej.

Przyjęliśmy następujące założenia walutowe: malezyjski ringit (RM) to 0,92 zł, natomiast singpurski dolar (SGD) to 2,80 zł.

Samoloty

Jak zawsze, zaczęliśmy od transportu. Malezja i Singapur były w naszych planach od początku, stąd szukaliśmy dobrych połączeń pomiędzy Penang a Singapurem. Wyspa Langkawi doszła niejako w trakcie. Koszt lotu do Singapuru byłby zdecydowanie niższy, ale lotnisko w Penang nie dysponuje przechowalnią bagażu. Ten kilkudniowy wypad najkorzystniej cenowo przestawiał się pod koniec naszego pobytu w Azji. Musieliśmy więc zabrać ze sobą dwie walizki po ok. 21 kg każda, a to podniosło cenę o blisko 250 zł. Wszystkie loty realizowane były w dwie strony.

Ubezpieczenie

Bez tego nigdzie się nie ruszamy, chyba że wyjazd dotyczy UE, na terenie której wystarcza nam namiastka ubezpieczenia w postaci karty EKUZ. Malezja i Singapur mają dobrze rozwiniętą służbę zdrowia, ale wiążą się z tym także wysokie koszty. Jak przy każdym wyjeździe, zależało nam na wysokiej kwocie ratownictwa medycznego oraz pobytu w szpitalu – to są kluczowe obszary, na których turyści mogą się „wyłożyć”.

Jak dotąd, korzystaliśmy głównie z TU Europa, ale tym razem trafiliśmy na coś atrakcyjniejszego. BeforeYouGo (EDIT: firma jest obecnie częścią EUROP Assistance) to dość innowacyjne podejście do ubezpieczeń z jednym minusem. Brakuje odszkodowania lub pomocy w przypadku opóźnienia, przesunięcia lub odwołania lotu. Każdy sam musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy brak takiego zabezpieczenia jest do przełknięcia. Dlatego właśnie gorąco namawiamy do studiowania OWU firm ubezpieczeniowych, ponieważ czaić się tam mogą różne kruczki i wyłączenia. W tym przypadku niska cena najczęściej oznacza niższy standard zabezpieczenia.

Mieszkanie i hotel

Na Penang zatrzymaliśmy się w apartamencie bez fajerwerków (takie mieliśmy w Tajlandii), ale o przyzwoitym „wakacyjnym” standardzie i z dostępem do basenu. W pozostałych miejscach były to hotele o raczej podstawowej funkcjonalności. Podróżowaliśmy w 4 osoby i wpłynęło to na koszt pokoi hotelowych na Langkawi i w Singapurze. W tych dwóch lokalizacjach standard nie powalał na kolana, ale nie mieliśmy dużego wyboru przy napiętym budżecie. Tabela przedstawia koszt dla grupy 2 + 1. Dodatkowa osoba poniosła koszt noclegów w okolicach 850 zł.

Samochód

Wynajęliśmy auto na Langkawi. Na wyspie nie ma żadnej komunikacji zbiorowej, a do dyspozycji mamy Uber, Grab i taxi. Samochód po prostu było porównywalny cenowo z kierowcą na zawołanie, ale dawał swobodę poruszania się i nie wymagał oczekiwania na transport. Jeździliśmy małym Perodua Axia, na szczęście z automatyczną skrzynią biegów, wypożyczonym z Langkawi Rent-a-Car. Pełen koszt to 285 zł, stąd udział czwartej osoby to mniej więcej 71 zł.

Szczerze polecamy tę wypożyczalnię, ponieważ nie wymagają karty kredytowej i tym samym jej nie blokują. Należy wykonać przedpłatę w wysokości 30% kosztu wynajmu (PayPal) i to w sumie tyle. Aha, auto odbiera się na lotnisku dzwoniąc pod wskazany numer i po 5 minutach zjawia się pojazd. W drugą stronę działa to podobnie, a pracownicy nie robią problemu przy zarysowaniach czy zabrudzeniu samochodu. Super!

Malezja i Singapur – koszty na miejscu

Wydaliśmy mało, ale o tym dalej. Zacznijmy od tego, że podzieliliśmy koszty na 5 głównych grup: atrakcje, transport, komunikacja, pamiątki, jedzenie i picie. Prowadziliśmy skrupulatnie dziennik wydatków i przyporządkowywaliśmy je stosownie do stworzonych zbiorów. Dzięki temu nasz budżet był aktualizowany na bieżąco. Nie, nie jest to trudne i mozolne 🙂 Raptem 5 – 10 minut przy Excelu.

Atrakcje

Jesteśmy zdania, że najlepsze rzeczy w życiu są za darmo. Podobnie z atrakcjami w zwiedzanych miejscach. Czy mieliśmy chęć odwiedzenia oceanarium w Singapurze? Jasne, ale nie za 120 zł od osoby i na dodatek płacąc kolejne 20 zł za wjazd na prywatną wyspę (Sendoza). Musieliśmy gdzieś postawić granicę, a z uwagi na wcześniejsze azjatyckie doświadczenia nie było to aż takie trudne.

Nas zawsze fascynują panoramy okolicy, więc nie mogliśmy sobie odmówić tarasu widokowego przy najwyżej na świecie położonym basenie w Singapurze. Z podobnych powodów wybraliśmy się na najwyższe wzniesienie na wyspie Penang czy Langkawi, gdzie skorzystaliśmy z mrożącego krew transportu kolejką linową.

Transport

Pod tym pojęciem ujęliśmy wszelkie bilety na komunikację miejską, przejazdy Grab/Uber oraz paliwo do samochodu i parkingi płatne, których zaliczyliśmy dwa. Oba na Langkawi. Na tej wyspie przejechaliśmy ok. 260 km samochodem, który nieważne ile palił. Litr benzyny E95 kosztował… 1,89 zł!

Na Penang kupiliśmy dwukrotnie kartę turystyczną uprawniającą do nielimitowanych przejazdów autobusami przez 7 kolejnych dni. Dlaczego dwukrotnie? Po 5 dniach od przylotu z Polski wybraliśmy się na 3 dni na Langkawi, aby ponownie wrócić na Penang na kilka dni przed wylotem do Singapuru.

W Singapurze przekalkulowaliśmy, że rozsądniej będzie kupić kartę turystyczną na 3 dni a nie 2x 2 dni. W dniu przylotu i powrotu jeździliśmy raptem kilka razy metrem i autobusami na biletach jednorazowych, które tak naprawdę są sześciorazowe, oraz chodziliśmy pieszo. Oszczędziliśmy w ten sposób dość dużo.

Komunikacja

W tym zbiorze znalazły się wydatki telefoniczno-internetowe, które tak naprawdę sprowadzały się do tych drugich. Malezja i Singapur mają dość dobrze rozwiniętą sieć nadajników telefonii komórkowej i praktycznie nigdzie (oprócz gęstej dżungli na Langkawi) nie odczuwaliśmy braku kontaktu ze światem.

Malezyjskiej karty SIM nie mogliśmy kupić online będąc w Polsce, więc zrobiliśmy rozeznanie co do jakości i prędkości u różnych operatorów. Wybór padł na Hotlink i dość drogi pakiet, który i tak wychodził z wszystkich dostępnych najsensowniej. Singapur jest bardziej proturystyczny, dlatego praktycznie nielimitowana karta SIM od M1 już na nas czekała na lotnisku. Odebraliśmy ją… w sklepie spożywczym. Jakość i prędkość w obu krajach była porównywalna = dobra.

Pamiątki

Też zbieracie magnesy na lodówkę? My jesteśmy na etapie, kiedy musimy zmienić lodówkę pod magnesy, ponieważ nie mamy gdzie ich umieszczać 🙂 Oczywiście i tym razem przyjechało ich kilka do Polski, ale nie tylko one pozostaną wspomnieniem wycieczki. Kupiliśmy ręcznie tkany z lin hamak, parę podkoszulków, zawieszek i sukienkę. Kilku najbliższym podarowaliśmy owoce i słodycze przywiezione z Azji. Z naszej perspektywy są to pamiątki i tak je sklasyfikowaliśmy.

Jedzenie i picie

Obok transportu i mieszkania to najważniejszy element każdego samodzielnego wyjazdu. Ile może kosztować poczucie sytości w Azji przez 18 dni? To zależy czy stołujemy się głównie w restauracjach czy korzystamy ze street food. Możemy przecież także sporządzać posiłki w domu, a to wydatnie obniża koszty. Nie było naszym celem pobicie rekordu i głodowanie, ale faktem jest, że nigdy nie wydaliśmy tak mało na posiłki i napoje.

Przyzwyczajeni do śniadań jadaliśmy je w domu lub pokoju hotelowym, a braki uzupełnialiśmy zakupami w sklepach spożywczych. Intensywność każdego dnia oraz upał powodowały, że głód pojawiał się dopiero po południu. Do tego czasu mieliśmy już skonsumowane zdrowe przekąski (bio batony) i wypite napoje lub wodę. Stołowaliśmy się tam gdzie było najwięcej lokalnych, a więc w garkuchniach na świeżym powietrzu. Wieczór nie przynosił chęci zjedzenia kolacji, a raczej sączenia czegoś chłodnego w towarzystwie świeżych owoców.

Czwarta osoba podróżująca z nami wydała ok. 360 zł, a więc ok. 90 zł więcej niż my na jedną osobę. To pokazuje tylko, że każdy ma inne potrzeby żywieniowe. Identyczne produkty na półkach różnych sklepów także różnią się cenami, więc dużo zależy od tego, co i gdzie kupujemy. Klasyczny street food’owy Nasi Lemak lub Mee Goreng potrafią kosztować 3,90 RM ale także 18 RM – trzeba zrobić rozeznanie aby stołować się taniej. Jesteśmy oszczędni, ale raczej nie przesadzamy i potrafimy odróżnić wakacyjną rozrzutność od wydatków niezbędnych czy wskazanych.

Malezja i Singapur – podsumowanie wydatków

Dwa lata wcześniej byliśmy w Tajlandii, gdzie wydaliśmy nieco mniejszą sumę, ale za 15 dni. Analizując jednak koszty dzienne… było drożej (239,86 zł vs 217,27 zł)! Sam wyjazd był też prostszy logistycznie i nie zawierał wycieczek do drogich miejsc (Singapur). Wynika z tego, że samodzielne wyjazdy uczą rozsądnego zarządzania budżetem. Podliczmy zatem nasze pełne wydatki za 18-dniowy wyjazd do Azji w styczniu-lutym 2019.

Malezja i Singapur na 18 dni kosztowały nas (2 dorosłych + 1 dziecko) 11 732,81 zł. Co daje średni koszt na osobę 3 910,93 zł (dziennie 217,27 zł).

Wydatki przed wyjazdem

Wydatki na miejscu

Trochę porównań i statystyk

• 81 % wydatków poczyniliśmy jeszcze w Polsce, co pokazuje, że faktycznie Azja jest tania w codziennym życiu.
• Nieco ponad połowę całego budżetu wyjazdu pochłonął transport lotniczy (53,5 %).
• Apartament na Penang na 12 nocy kosztował tylko nieco więcej niż hotel 1* w Singapurze na 4 noce.
• Więcej wydaliśmy jedząc na mieście niż w domu (64,44 % – 35,56 % w wydatkach jedzeniowych na miejscu).
• Drugim największym kosztem były hotele i apartament (21,97 %) przez drogi nocleg w Singapurze.
• Stawka żywieniowa na dzień wyszła nam na poziomie 15,15 zł, co w ogólnym bilansie oznaczało raptem 6,97 %.
• Płatne atrakcje były droższe od transportu i komunikacji razem wziętych.
• Całkowite wydatki na miejscu na osobę wyniosły 41,28 zł za każdy dzień.

Bonus

Znasz już cały budżet ze szczegółami. Chcesz poznać plan wyjazdu? Pobierz plik pdf i zobacz gdzie byliśmy. Potraktuj to jako matrycę do planowania własnej przygody w tej części świata. Każdego interesuje coś innego.

Podsumowanie

Czy zatem wyjazd kosztował dużo czy mało? Sceptycy powiedzą, że taka masa pieniędzy mogła zostać spożytkowana inaczej. Zwolennicy podróży z kolei mogą szukać drugiego dna, bo przecież mogliśmy mniej zapłacić za noclegi, albo odwiedzić więcej lokalizacji. Pewnie znajdą się osoby, które uznają, że choć Azja kosztuje niemało to na miejscu jest relatywnie tanio i zaczną odkładać na podobną przygodę. Wszyscy mają rację.

My wiemy jedno: wyjazd organizowaliśmy w 100 % samodzielnie przez 8 miesięcy, z czego 70 % aktywności miało miejsce w ostatnich dwóch. Według naszej najlepszej wiedzy i doświadczenia, w podobnym budżecie nie byliśmy w stanie zorganizować tego lepiej. Nie zmienia to faktu, że wyjazd – z perspektywy czasu – mógł kosztować jeszcze 5-8 % mniej. Ach, ta optymalizacja 🙂

Ceny wycieczek z polskich biur podróży do Malezji i/lub Singapuru zaczynają się od 7 000 zł za osobę przy 10-12 dniach pobytu. To co najmniej 60 % więcej niż wyjazd organizowany samodzielnie.

Nie chcieliśmy urządzić kilkunastodniowej gonitwy przez milion atrakcji, a znaleźć bazę wypadową i mieć czas na beztroską kąpiel w morzu, basenie czy nadrobienie zaległości książkowych. Nie chcieliśmy wydawać masy pieniędzy np. na jedzenie tylko dlatego, że mieliśmy na czole napisane niewidzialnym atramentem „turysta”. Z drugiej strony nie jesteśmy rodziną stawiającą na całodzienne plażowanie i cenimy wysiłek nagradzany pięknymi widokami czy poznaniem ciekawych ludzi. Stworzyliśmy pewien mix doznań uszyty dokładnie pod nasze gusta. Udźwignęliśmy go w 100 %.